O stanowisko prezydenta Elbląga ubiegają się: Jerzy Wilk z Prawa i Sprawiedliwości oraz Elżbieta Gelert z Platformy Obywatelskiej, którzy dwa tygodnie temu uzyskali najwięcej głosów w pierwszej turze. Jak poinformował PAP pełnomocnik Miejskiej Komisji Wyborczej Maciej Cichosz, frekwencja na godz. 14 wyniosła 18,11 proc. Jak podkreślił, to tylko o 0,35 proc. mniej niż o tej samej porze w pierwszej turze wyborów. "Jesteśmy bardzo zaskoczeni, nie spodziewaliśmy się tak dużej liczby głosujących. Frekwencja w drugiej turze bywała zwykle znacznie niższa. W dodatku poprzednie głosowane odbywało się, gdy trwał jeszcze rok szkolny, a teraz mamy przecież kanikułę" - powiedział PAP elbląski urzędnik wyborczy. Frekwencja przed dwoma tygodniami wyniosła 36,59 proc. Przed południem w swoich obwodach zagłosowali kandydaci na prezydenta miasta; Gelert w lokalu wyborczym przy ul. Korczaka, Wilk przy ul. Komeńskiego. Według Miejskiej Komisji Wyborczej, wszystkie lokale wyborcze zostały otwarte o czasie i głosowanie przebiega dotychczas bardzo spokojnie. Nie ma sygnałów, aby któraś z obwodowych komisji pracowała w mniejszym, niż wymagają tego przepisy, pięcioosobowym składzie. Rzecznik elbląskiej policji mł. asp. Krzysztof Nowacki powiedział PAP, że nie zgłoszono żadnych incydentów związanych z wyborami. Nie było również przypadku złamania ciszy wyborczej, która obowiązuje od północy z piątku na sobotę do zakończenia niedzielnego głosowania. "Jest spokojnie, jak nigdy dotąd" - powiedział policjant. Jak dodał, w związku z wyborami na ulicach miasta jest więcej patroli niż podczas typowego weekendu. "Zależy nam na tym, aby wszystko przebiegło bez zakłóceń" - wyjaśnił. Do udziału w wyborach uprawnionych jest blisko 98 tys. mieszkańców Elbląga. Głosowanie odbywa się w godz. 8-22 w 62 obwodowych komisjach wyborczych. Wyborcy otrzymują jedną kartę do głosowania w kolorze różowym, na której umieszczono w kolejności alfabetycznej nazwiska kandydatów. Głos oddaje się przez postawienie krzyżyka w kratce obok nazwiska. Przedterminowe wybory w Elblągu są konsekwencją kwietniowego referendum, w którym mieszkańcy odwołali przed końcem kadencji poprzednie władze: prezydenta Grzegorza Nowaczyka (PO) i radę miasta.