- W weekend siatkarki Organiki Budowlanych Łódź pauzowały. Jak spędzała Pani wolne dni? - Zbyt dużo wolnego czasu nie miałam. Sobotę spędziłam w podróży i studiu stacji Polsat, bo komentowałam mecz Plus Ligi Kobiet w Pile pomiędzy Farmutilem i Gwardią Wrocław. W niedzielę wróciłam do Łodzi i jest szansa, że wezmę udział w poniedziałkowym treningu. We wtorek muszę znów pojechać do Piły, by komentować kolejne spotkanie. Obowiązków mam dużo i z wyprzedzeniem niczego nie mogę planować. - W lidze Organika idzie jak burza, wygrałyście wszystkie pięć meczów i jesteście samodzielnym liderem tabeli. Kibice już przyjmują zakłady, że nie przegracie meczu w rundzie zasadniczej. Co Pani na to? - Mam nadzieję, że wygrają i wówczas będą mieli powody do radości. Z resztą nie tylko oni, my również. - Zwycięzców się nie sądzi, ale przyzna Pani, że wasza gra momentami daleka jest od ideału. - Nawet jak się wygrywa, to zawsze jest coś do poprawienia. My także mamy kilka słabszych elementów i nasz trener Jacek Pasiński dobrze o tym wie. Nie będę jednak o nich opowiadała, bo nie zamierzam ułatwiać zadania naszym przyszłym rywalkom. Wszystko załatwiamy we własnym gronie. - Kto będzie waszym najgroźniejszym rywalem w walce o awans do Plus Ligi Kobiet? - Sądzę, że my same. Musimy ciągle być maksymalnie zmobilizowane, skoncentrowane i przez cały sezon być w jak najlepszej dyspozycji. Wówczas Organika awansuje do najwyższej klasy rozgrywkowej. Mamy przeciw sobie całą I ligę, bo każdy zespół marzy, by nas pokonać. - Kadra siatkarek nie ma selekcjonera. Kto Pani zdaniem powinien nim zostać. W przypadku kobiet eksperyment z trenerem zagranicznym nie udał się. Teraz najczęściej wymienia się nazwisko Alojzego Świderka. - Nie mam swojego faworyta. Działania Polskiego Związku Piłki Siatkowej powinny iść w innym kierunku. PZPS powinien zadbać o doskonalenie warsztatu młodych polskich trenerów. Najzdolniejszych należy wysłać na szkolenia i staże do najlepszych szkoleniowców, by podpatrywali ich metody pracy. Później zdobytą wiedzę można z powodzeniem wykorzystywać w polskich drużynach i reprezentacji. - Wielu młodych szkoleniowców narzeka, że w Polsce kuleje program szkolenia młodych zawodników. PZPS do tej pory nie opracował tak podstawowej rzeczy i bazuje głównie na wychowankach Szkół Mistrzostwa Sportowego. - System szkolenia powinni napisać dobrzy fachowcy. Bez odpowiedniej pracy z młodymi ludźmi nie będzie dobrej reprezentacji i wysokiego poziomu ligowego w naszym kraju. Sprowadzenie do drużyn cudzoziemców niewiele zmieni. Należy znaleźć pieniądze na wynagrodzenia dla trenerów pracujących z młodzieżą. Oni wkładają serce w swoją pracę, ale muszą z czegoś żyć, nie mogą całe życie być pasjonatami. - Kluby również powinny zostać zobligowane do prowadzenia drużyn młodzieżowych. Większość jednak nie wychowuje, tylko sprowadza ukształtowanych graczy do drużyny. - W Polsce należy wprowadzić model włoski, bo jest chyba najlepszy. W Italii, żeby klub mógł grać w ekstraklasie, musi mieć zespół występujący również w niższej lidze. Oprócz tego drużynę w rozgrywkach regionalnych i cztery zespoły młodzieżowe. U nas nie ma takich wymagań, bo klubów na to nie stać. Nikt nie chce sponsorować drużyn juniorskich i młodzieżowych, a od nich zależy przyszłość polskiej siatkówki. - Kiedyś myślała Pani o starcie w wyborach samorządowych. Nadal chodzi to Pani po głowie? - Myślę o tym, ale wcześniej musiałabym się związać z jakąś partią, bo w grupie można zrobić znacznie więcej niż samemu jako kandydat niezależny. Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęłam. Dariusz Gabryelski