- Nie możemy patrzeć na to, co było, bo można się tylko kompleksów nabawić. Teraz drużyna Resovii jest zupełnie inna. Musimy zagrać swoją grę i nie patrzeć na przeciwników - mówi przed sobotnim (godz. 15) pojedynkiem w hali MOSiR w Krośnie przy ul. Bursaki, trener Andrzej Kowal. Oba zespoły do meczu przystępują w nieco odmiennych nastrojach. Rzeszowianie jako świeżo upieczeni finaliści Challenge Cup, natomiast ekipa Wkręt-Metu wciąż przed oczami ma fatalną końcówkę złotego seta z Noliko Maseik w ćwierćfinale Pucharu CEV. - Bardzo żal niewykorzystanej szansy, bo rozegraliśmy w tej edycji 8 meczów i 32 sety, w tym trzy złote, a przegrywamy jedną piłką. To najbardziej boli, bo przecież mieliśmy piłki na skończenie rywalizacji. Takie jest jednak życie, które uczy pokory - twierdzi szkoleniowiec AZS-u, Radosław Panas, który liczy w sobotę na podtrzymanie zwycięskiej passy w pojedynkach z Resovią. - Wygrana praktycznie zagwarantuje nam drugie miejsce przed play-offami, ale zdajemy sobie sprawę, że rywale są na fali. Udało się im osiągnąć to, czego my nie potrafiliśmy zrobić: awansować do Final Four - dodaje. Dwóch najmłodszych trenerów Mimo dobrej gry w ostatnich meczach, kłopotów trenerowi Kowalowi nie brakuje. Nie trenuje przeziębiony Tomasz Józefacki, Piotr Łuka dojedzie na mecz prosto z Nysy, gdzie bierze udział w pogrzebie teścia, a Tomasz Kusior ma wybity palec. - Jak będzie taka wola walki i determinacja jak w ostatnich meczach, to będzie dobrze - mówi Andrzej Kowal, który jest najmłodszym szkoleniowcem w PLS, a w sobotę stanie oko w oko z tylko o rok starszym od siebie Radosławem Panasem. - Jakaś tam rywalizacja będzie, ale to zawodnicy przecież są głównymi aktorami i oni grają, my ewentualnie możemy z boku im taktyką pomagać. Radek bardzo dobrze sobie radzi i chyba nikt przed sezonem nie liczył, że akademicy będą grali aż tak skutecznie - kończy trener Asseco Resovii. RAFAŁ MYŚLIWIEC