Trudno byłoby wyreżyserować taką końcówkę sezonu koszykarskiej ligi pań, jaką zafundowały nam drużyny Wisły Can-Pack Kraków i Lotosu PKO BP Gdynia. Obie drużyny zdominowały rozgrywki w sezonie zasadniczym, i choć jasne było, że decydujący bój będzie miał miejsce w fazie play off, to pewien niepokój fanów kobiecego basketu w Krakowie musiały budzić ligowe porażki we wszystkich bezpośrednich konfrontacjach z drużyną znad morza. Jednak okazało się, że podopieczne Wojciecha Downar-Zapolskiego znają sposób na zatrzymanie niesamowitego duetu Canty - Holdsclaw i to wiślaczki wyszły zwycięsko z niesamowitego boju o mistrzowski tytuł w sezonie 2007/2008. Pierwsze zwycięstwo Pierwszy mecz finałów rozegrany w Gdyni zakończył się zwycięstwem Lotosu. Jednak stan rywalizacji po drugim kolejnym spotkaniu nad morzem brzmiał 1-1. Pierwsze w sezonie i do tego wyjazdowe zwycięstwo Wisły nad gdyniankami pozwalało snuć plany obrony tytułu. Do drugiego dwumeczu, rozgrywanego tym razem w hali przy Reymonta, zawodniczki Wisły przystępowały wyraźnie zmotywowane sukcesem w Gdyni i to wystarczyło do odniesienia drugiego z rzędu zwycięstwa. Choć jego rozmiary (65:64) oraz przebieg wydarzeń na parkiecie pokazały, że gdynianki nie składają broni. Udowodniły to już w czwartym spotkaniu, kiedy to zwyciężyły (63:75). Tak więc po czterech meczach było 2-2, a piąty, zdawać się mogło, kluczowy pojedynek zaplanowany był w Gdyni na środę, 30 kwietnia. Piąty i szósty mecz Piąte spotkanie rozpoczęło się świetnie dla Lotosu. Gdynianki prowadziły już 13 punktami (35:22) w 16 minucie gry, jednak coraz lepiej grające w defensywie wiślaczki w następnych minutach zaczęły odrabiać straty. Jeszcze do przerwy wyrównały (41:41), a po zmianie stron w pełni przejęły kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie i w 28 minucie prowadziły już 13 punktami (65:52). Prowadzenia nie oddały do końca i wydawać się mogło, że już w piątek, 2 maja, sprawa tytułu może być rozstrzygnięta. Halę przy Reymonta wypełniło dwa tysiące kibiców, jednak szósty mecz finału przyniósł zwycięstwo gdyniankom. O porażce Wisły zadecydowała pierwsza część ostatniej kwarty. Przez prawie sześć minut wiślaczki nie potrafiły zdobyć punktu z akcji, a niemoc strzelecką przełamała dopiero Kara Brown-Braxton. Było to jednak dopiero w 36 minucie, przy stanie 55:62 dla Lotosu i mimo zrywu w końcówce stało się jasne, że podobnie jak przed rokiem o tytule zadecyduje siódmy mecz. Decydujący bój Siódmy decydujący mecz finału został rozegrany w niedziele, 4 maja, i był niezwykle emocjonujący. Po pierwszej kwarcie wiślaczki nieznacznie prowadziły (22:19). Dobrze spisywała się Hiszpanka Marta Fernandez. Na parkiecie pojawiła się też rzadko grająca ostatnio Natalia Trafimawa i do przerwy przewaga Wisły wzrosła nawet do ośmiu punktów. Jednak w trzeciej kwarcie ciężar gry w gdyńskiej ekipie wzięła na siebie Dominique Canty. Już w 20 sekundzie tej części gry zabrała piłkę Skerović i trafiła spod kosza na 49:49. W 33 minucie, znów po trafieniu Canty, był remis 59:59. Za chwilę wiślaczki odskoczyły na 63:59, jednak prowadzona przez trójkę Amerykanek drużyna z Gdyni kolejny raz odrobiła straty. Na niespełna trzy minuty przed końcową syreną Holdsclaw wyprowadziła Lotos na prowadzenie (66:65). Po niespełna minucie było już 69:65 dla gdynianek i rozpoczęła się nerwowa końcówka, w której raz po raz koszykarki stawały na linii rzutów wolnych. Na 9 sekund przed końcem, po wolnym Waligórskiej, było 77:73, w odpowiedzi De Forge trafiła dwa razy z wolnych i wynik brzmiał 77:75. Kolejny faul, tym razem Wisły i Maksimović wyprowadziła Lotos PKO BP znów na czteropunktowe prowadzenie (79:75). Do końca meczu pozostały trzy sekundy i wówczas na środku parkietu sfaulowana została De Forge. Pierwszy wolny w jej wykonaniu był celny, w drugim trafiła w obręcz, dobiegła jednak do piłki, wyszła zza linię 6,25 m i, pomimo zasłony gdynianek, trafiła do kosza (!), doprowadzając do dogrywki. To był decydujący moment całego finału. Gdynianki, które wyraźnie załamały wydarzenia w ostatnich trzech sekundach regulaminowego czasu, tylko na początku dogrywki stawiały jeszcze opór. Już po chwili było jasne, że to wiślaczki zwyciężyły w ostatnim meczu sezonu. Koszykarki Wisły Can-Pack mistrzyniami Polski. Po meczu Trener Wisły Can-Pack Wojciech Downar-Zapolski: Bardzo rzadko zdarza się taki mecz, w ubiegłym roku Canty również trafiła w niesamowitych okolicznościach i odwróciła losy finału. W tym roku rzut De Forge doprowadził do dogrywki. Dziękuje dziewczynom za wygraną, za zaangażowanie, za to, że do końca wierzyły w zwycięstwo. Rafał Nowak