Klubowi wicemistrzowie świata potrzebowali pięciu setów, by odnieść pierwsze w historii polskiej siatkówki zwycięstwo w Roeselare. Po dwóch słabych partiach, zdołali odrobić straty i zdeklasować rywala. Najbardziej wyrównany był pierwszy set. Gra punkt za punkt i dopiero dekoncentracja w ostatnich piłkach oraz pomoc sędziów zadecydowały o sukcesie Belgów. O drugiej partii Polacy chcą zapewne jak najszybciej zapomnieć. Seria błędów w ataku, nieudane bloki i czytelne zagrywki spowodowały, że Knack Randstad wyszedł na prowadzenie 2:0. Losy spotkania odmieniły się dzięki udanym atakom Mariusza Wlazłego. To on rozpoczął dobrą passę Polaków. Bełchatowianie zaczęli dyktować warunki spotkania, a Belgowie gubili się przy najprostszych zagraniach. Skra wygrała 25:13. Kapitalna gra Marcina Możdżonka na siatce, zagrywka hiszpańskiego rozgrywającego Miguela Falaski i siła ataku Wlazłego oraz Bąkiewicza zadecydowały o tym, że losy spotkania miał rozstrzygnąć tie-break. Sprawdziło się stare, siatkarskie przysłowie, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Mimo że w ostatniej odsłonie Belgowie potrafili się zmobilizować, rozpędzona drużyna Jacka Nawrockiego nie dała wyrwać sobie już zwycięstwa. W końcówce było nerwowo, a sędziowie kilkakrotnie pomylili się na korzyść gospodarzy. Skra prowadziła już 10:3, ale miejscowa drużyna zdołała doprowadzić do remisu 13:13. Kropkę nad i postawił skutecznym atakiem Mariusz Wlazły. Skra dzięki trzeciemu zwycięstwu prowadzi w tabeli grupy D. Tyle samo punktów - siedem, ma drugi CAI Teruel. Za tydzień mistrzowie Polski zagrają na wyjeździe z serbskim Radnickim Kragujevac.