Po wysokich porażkach z Resovią i Olimpią, w których zamościanie stracili łącznie aż 9 bramek, można było się zastanawiać ile tym razem piłka wpadnie do zamojskiej bramki. Ale mecze pucharowe bywają przewrotne i nie zawsze nawet zdecydowany faworyt musi zwyciężyć. Tak też było i tym razem w Zamościu. Borykający się z wielkimi problemami finansowo - organizacyjnymi Hetman pokonał zdecydowanego faworyta - poznańską Wartę. Wprawdzie zamościanie zwycięstwo zapewnili sobie w rzutach karnych, ale to w niczym nie umniejsza ich sukcesu. W takiej sytuacji w jakiej obecnie znajduje się klub, gdzie o motywację już bardzo trudno, zawodnicy podeszli do spotkania naprawdę profesjonalnie. Zagrali z wielką ambicja i zaangażowaniem. Być może miała na to wpływ wtorkowa deklaracja zamojskich radnych, którzy zadeklarowali pomoc dla klubu, tym samym zapalając światełko w tunelu. Pierwszą bramkę zdobyli jednak goście i tradycyjnie już po indywidualnych błędach w linii defensywnej. Tuż przed przerwą Marcin Klatt strzałem głową pokonał Mateusza Prusa. Na przerwę zamościanie schodzili ze stratą jednej bramki. Motywacja w szatni przez trenera Orzeszka poskutkowała na tyle, że jedna z pierwszych akcji po zmianie stron przyniosła jego podopiecznym bramkę wyrównującą. Swoje pierwsze trafienie w barwach Hetmana zaliczył Ariel Lindner. Na indywidualną akcję zdecydował się Michał Skórki, precyzyjnie dograł do Lindnera i ten z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Takiego szczęścia nie miał kilka minut później Marek Fundakowski, który po dwójkowej akcji ze Skórskim, chcąc strzelić efektownie - przestrzelił z 5 metrów. W końcówce więcej z gry mieli goście, którzy kilkakrotnie zagrozili bramce, w której tego dnia pewnie bronił Mateusz Prus. Do końcowego gwizdka wynik pozostał bez zmian. Dogrywka również nie przyniosła rozstrzygnięcia, można było odnieść wrażenie, że zawodnicy obu drużyn pogodzili się z tym, że wszystko rozstrzygną rzuty karne. I tak też się stało... Pierwsze trzy rzuty karne każda z drużyn egzekwowała bezbłędnie. Dopiero czwarta kolejka dała zmiany. Piłka po strzale Marcina Wojciechowskiego padła łupem Mateusza Prusa. Zamościanie bezbłędnie wykonali serię pięciu rzutów karnych i tym samym wywalczyli awans do 1/16 Pucharu Polski. Do siatki Warty trafili: Litviniuk, Kaczmarek, Lindner, Fundakowski i Skórski. Kto tym razem przyjedzie do Zamościa? O tym zadecyduje losowanie, które odbędzie się 1 września. Wiadomo tylko, że do gry wchodzą drużyny z ekstraklasy i wszystko wskazuj na to, że jedną z nich ujrzymy w Zamościu. Oby to nie była Legia, bo historia pokazuje, że ilekroć na nią Hetman trafił, musiał pożegnać się z rozgrywkami. A takich przypadków już kilka przeżyliśmy. Na pewno wielkim hitem byłby pojedynek z Lechem Poznań, w którego składzie występuje były zawodnik Hetmana - Seweryn Gancarczyk. Niezależnie kto by to nie był, miejmy nadzieję, że do tego czasu (22-23 września) program naprawczy z zamojskim drugoligowcu zostanie wcielony w życie. Hetman - Warta Poznań 1:1 (0:1), karne 5:4 Bramki: Lindner (51 min) - Klatt (42 min) Hetman: Prus - Frączek (74 Demusiak), Grunt, Miszczuk, Sowa - Litviniuk, Rajtar (74 Kycko),Skórski, Kaczmarek, Lindner - Fundakowski Warta: Radliński - Wrzesiński (98 Gułajski), Jankowski, Bartkowiak, Otuszewski, Miklosik, Wojciechowski, Kopaniarz (71 Kraszkowski), Bała, Pawlak (46 Wichtowski), Klatt Żółte kartki: Jankowski (W) - Prus, Lindner (H) Czerwona kartka: Jankowski (83 min, niesportowe zachowanie) Sędziował: Tomasz Wojda (Śląski ZPN) Widzów: 1000 wald