Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uzasadniając wyrok stwierdził, że "wina T. nie ulega wątpliwości". Jacek T. w tym procesie odpowiadał za podpalenie kilku aut w 2012 r. oraz drzwi do prokuratury apelacyjnej rok wcześniej. Przyznał się tylko do ostatniego czynu. Sąd orzekł, że Jacek T ma też zapłacić ponad 200 tys. zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonych oraz niemal 46 tys. zł kosztów sądowych. Jacek T. począwszy od 2011 r. był kilkakrotnie zatrzymywany, a następnie oskarżony o serie podpaleń aut w różnych częściach Warszawy. Trafiał też do aresztu. W kwietniu 2011 r. miał podpalić w sumie 9 aut po pucharowym meczu stołecznego klubu z Lechią Gdańsk. Głośno o nim zrobiło się w 2012 r., gdy został zatrzymany w związku z podpaleniem 10 aut zaparkowanych w Śródmieściu m.in. w okolicach placu Zbawiciela, na ulicach Oleandrów i Nowowiejskiej. W lutym 2013 r. prokuratura przedstawiła Jackowi T. zarzut usiłowania sprowadzenia zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach. Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Został skierowany na badania psychiatryczne. Również w poprzednich postępowaniach był badany psychiatrycznie, w tym przebywał na obserwacji w zakładzie zamkniętym. Po raz ostatni policjanci zatrzymali mężczyznę w grudniu 2013 r., tuż po tym jak podpalił auto na Pradze Południe. Według śledczych T. ma na swoim koncie podpalenia kilkudziesięciu samochodów na terenie całej Warszawy. Jacek T. jest synem znanego w Warszawie adwokata Michała Tomczaka.