Choć z Warszawy nie wyjechały jeszcze wszystkie delegacje - było ich w sumie ok. 50 - operacja "Jubileusz" pomału zbliża się do końca. Ze stolicy po godzinie 13 odleciał m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. - Tak dużej operacji związanej z wizytami głów państw w Polsce chyba jeszcze nie było - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. - Cały czas trwa zabezpieczanie obchodów; w tym momencie konwojujemy m.in. delegacje na lotnisko - zaznaczył Sokołowski. Jak dodał, policjanci starają się wyłączać ulice z ruchu na jak najkrótszy okres. - Efekty przyniosła kampania informacyjna, która była prowadzona przed uroczystościami. Na trasach przejazdu kolumn widać było, że jest mniejsze natężenie ruchu niż zazwyczaj - dodał rzecznik. Policjanci starali się kierować kierowców, którzy dojeżdżali do wyłączanych tras, na objazdy. Korki tworzyły się jednak w okolicach warszawskiego lotniska i w centrum. Innymi trasami jechało też część autobusów komunikacji miejskiej. - W sumie tylko we wtorek przeprowadziliśmy ponad 100 pilotażów. Tylko we wtorek w ciągu dnia w akcję zabezpieczania obchodów zaangażowanych było ok. 3 tys. policjantów, w nocy z wtorku na środę - ok. tysiąc - dodał Sokołowski. - Pracy było bardzo dużo. Jeszcze dzisiaj to były setki różnych sprawdzeń. Każdą informację - np., że ktoś może coś mieć w swoim plecaku, że coś zostało zostawione musieliśmy sprawdzić - powiedział rzecznik. W środę rano policjanci np. ponownie sprawdzali mieszkania w kamienicach w pobliżu pl. Zamkowego gdzie odbywały się główne uroczystości. Instruowali mieszkańców, by ze względów bezpieczeństwa nie otwierali okien, sprawdzali czy w budynkach nie ma obcych osób, czy nie zostało coś zainstalowane na dachach. - O 8 rano robotnicy remontujący bulwary wiślane odkryli, jak się okazało, pocisk artyleryjski z drugiej wojny światowej. To, kilkaset metrów od placu Zamkowego, ale trzeba było jak najszybciej działać. Na miejsce pojechali policyjni pirotechnicy, sprowadziliśmy saperów z Kazunia, chodziło o jak najszybsze wywiezienie pocisku - dodał rzecznik. Nad Warszawą krążyły policyjne śmigłowce - w najważniejszych momentach trzy. Wyposażone są one w sprzęt umożliwiający bezpośrednie przekazywanie rejestrowanego przez kamery obrazu do sztabu w KSP. Z śmigłowców sprawdzono m.in. dachy i to czy nie ma na nich podejrzanych osób lub podejrzanych przedmiotów. Na samym placu Zamkowym zainstalowane zostały specjalne ekrany balistyczne, które miały chronić m.in. przemawiających prezydentów. BOR wykorzystywał do konwojów vipów z hoteli w miejsca uroczystości pancerny autobus. Zagraniczne delegacje rozmieszczone zostały w kilku warszawskich hotelach - Regent Warsaw, Sheraton, Intercontinental i Marriott. W tym ostatnim nocował Barack Obama. W okolicach hoteli obowiązywały zakazy parkowania i zatrzymywania się. Przykładowo, parking przed hotelem Marriott był otoczony policyjnymi barierkami. Przy wejściu do hoteli rozstawione były bramki z detektorami metalu. Sprawdzono też wszystkie osoby, które mogły mieć jakikolwiek kontakt z delegacjami. We wtorek i w środę nad Warszawą wyłączona została przestrzeń powietrzna dla cywilnych statków powietrznych - m.in. helikopterów, śmigłowców czy dronów.