W grudniu ub. roku "Gazeta Wyborcza" ujawniła sprawę Anety Krawczyk - byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku wojewódzkim i byłej dyrektorki biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego, która twierdzi, że pracę w partii miała dostać w zamian za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i szefowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi. Śledztwo w tej sprawie wszczęła łódzka prokuratura okręgowa. Po ujawnieniu seksafery Magdalena J. pojawiła się wraz z Łyżwińskim na jednej z konferencji prasowych. Poseł mówił wtedy, że J. ma "szokujące informacje na temat osób, które wywołały aferę i o szczegółach powie w prokuraturze". Po złożeniu zeznań w prokuraturze J. powiedziała jedynie dziennikarzom, że "zeznała w sprawie pieniędzy, narkotyków i usiłowania gwałtu" i że dotyczy to "osób zainteresowanych, żeby ten proces trwał". Sprawę tę łódzka prokuratura okręgowa wyłączyła do odrębnego postępowania i przekazała prokuraturze w Tomaszowie Mazowieckim. Ta po kilku miesiącach śledztwa postępowanie umorzyła. Jak wyjaśnił Wizner, powodem umorzenia był "brak dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego". Wyjaśnił, że Magdalena J. nie potrafiła wskazać danych, które by poświadczyły, że takie przestępstwa miały miejsce. Śledztwo w sprawie seksafery trwa od grudnia ub. roku. Do tej pory przesłuchano już ponad 150 osób. Dotąd zarzuty przedstawiono trzem osobom: radnemu Samoobrony sejmiku województwa łódzkiego Jackowi P., który został aresztowany, b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I. i b. działaczowi tej partii z Tomaszowa Maz., Pawłowi G. Pierwszemu z nich zarzuca się m.in. nakłanianie Krawczyk do przerwania ciąży i narażenie życia kobiety, za co grozi do 8 lat więzienia. Drugi jest podejrzany o poplecznictwo i podżeganie do składania fałszywych zeznań, a Pawłowi G. zarzuca się grożenie śmiercią Krawczyk i poplecznictwo. Tym ostatnim grozi kara do 5 lat więzienia. Wciąż nie wiadomo, kiedy łódzka prokuratura skieruje do Sejmu zapowiadany od dłuższego czasu wniosek o uchylenie immunitetu Stanisława Łyżwińskiego. Śledczy prawdopodobnie chcą postawić posłowi zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu. Grozi za to do 12 lat więzienia. Prawdopodobnie prokuratura wystąpi także o zgodę na aresztowanie posła.