Koszykarze Sokołowa Znicz w sobotę zmierzą się z zespołem AZS, z którym w I rundzie wygrali na wyjeździe 85:84. Po tym meczu pracę w Koszalinie stracił obecny szkoleniowiec klubu z Jarosławia, Dariusz Szczubiał. - To, że tam pracowałem, nie ma już większego znaczenia - mówi trener Sokołowa Znicz.- Jakiś tam sentyment pozostał, ale teraz jestem w Jarosławiu i zrobię wszystko, żeby mój zespół zwyciężył. Dobrze znam rywala i nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie, że dobrze grają. To jest solidna, bardzo dobrze poukładana drużyna. Mają świetnych obwodowych, może i nawet najlepszych w lidze - twierdzi Dariusz Szczubiał. Zespół z Koszalina zajmuje wysokie szóste miejsce z 26 pkt (Znicz ma 18). Akademicy znacznie lepiej spisują się na własnym boisku, gdzie na osiem meczów przegrali tylko jeden, właśnie ze Zniczem. Nieco gorzej idzie im na wyjeździe, gdzie wygrali trzy spotkania, ponosząc pięć porażek. Wyjść z dołka Jarosławianie, którzy po raz ostatni wygrali przed dwoma miesiącami, zapowiadają, że nowy rok rozpoczną od przełamania złej passy i zwycięstwa. - Praca wykonana na treningach musi w końcu przynieść zamierzony efekt - mówi trener Znicza. - Po ostatnim przegranym meczu z Polonią zespół uwierzył co prawda we własne siły, że można walczyć jak równy z równym. Zawodnicy na treningach bardzo poważnie podchodzą do swoich obowiązków. Gra wygląda bardzo dobrze, teraz tylko potrzeba zaprezentować to w meczu. W sobotę czeka nas bardzo ważny pojedynek z AZS-em, ale nie uważam, że on jest o być albo nie być. Każdy mecz dla tego zespołu jest istotny i do końca rundy zostało ich jeszcze sporo. Mam nadzieję, że w sobotę przełamiemy wreszcie niemoc - mówi Szczubiał, który w okresie świąteczno-noworocznym miał na treningach do dyspozycji niemal wszystkich graczy poza Grady Reynoldsem, który pojechał do USA. Rafał Myśliwiec