- Bardzo się cieszę, że mam okazję zdobyć dla tak zasłużonego klubu, jakim jest Resovia, medal po tak długiej przerwie - mówi MARCIN WIKA. - Świetnym uczuciem jest grać w tak dobrej drużynie i osiągać takie cele. Sezon jeszcze się nie skończył, ale patrząc tak w przekroju, to był on dla nas bardzo ciężki. Nieraz na nas psy wieszali, a teraz każdy piątki przybija. Sezon trudny i bardzo dziwny, bo grać dobrze i znaleźć się w finałach to normalna rzecz, ale grać w kratkę i zagrać o mistrzostwo Polski, to jest sztuka, a my tego dokonaliśmy. - W sobotnim tie-breaku wykazaliście się nie lada odpornością psychiczną... - Wiara czyni cuda. Mogłoby się wydawać, że jest on przegrany, ale do końca wierzyliśmy, że możemy odwrócić losy. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani pod względem taktycznym i to przyniosło efekt. Od początku mieliśmy duże problemy z zatrzymaniem Witczaka i Kacprzaka, ale w najważniejszych momentach to się udało i przechyliliśmy szalę na swoją korzyść. Każda akcja była przemyślana i konsekwentnie realizowaliśmy taktykę, która we współczesnej siatkówce odgrywa ogromną rolę. To był klucz do sukcesu. - To już trzeci wygrany przez was tie-break w fazie play-off, co chyba tylko może świadczyć o dużej sile spokoju? - Psychicznie i fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani. Po raz kolejny wytrzymaliśmy pięciosetowy pojedynek. Należy też podkreślić ogromną pracę naszych statystyków, bo to też jest ich ogromna zasługa, że jesteśmy teraz w tym miejscu. Wykonują naprawdę kawał dobrej roboty. - Srebrny medal mistrzostw Polski macie już pewny, ale apetyty na pewno rosną? - W finałowej rywalizacji to Skra jest faworytem. Jesteśmy też trochę mądrzejsi. Grając w Częstochowie wraz z Pawłem Woickim i Krzyśkiem Gierczyńskim powiedzieliśmy sobie przed finałem ze Skrą, że zagramy na luzie i wiadomo jak to się skończyło (Skra wygrała rywalizację w trzech meczach - przyp. red.). Teraz wiemy, że z Bełchatowem, który jest klasowym zespołem, nie można tak grać. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym i walczyć o każdą piłkę. Mam nadzieję, że wreszcie przełamiemy naszą niekorzystną passę spotkań z Bełchatowem. - W ub. sezonie, grając w barwach AZS-u Częstochwa, nie mieliście też zbyt wiele czasu na zregenerowanie sił po pięciomeczowym pófinale z Jastrzębiem. Do finału przystąpiliście niemal z marszu. - Teraz czasu nie jest też zbyt wiele, ale na pewno starczy, żeby odpocząć i nacieszyć się awansem do finału. - Na ile różni się Marcin Wika od tego z ub. sezonu? - Na pewno jest różnica. Ten sezon nie jest jakiś rewelacyjny w moim wykonaniu. Poprzedni miałem dużo lepszy. Nie wiem, być może trochę wynika to z tego, że pierwszy raz miałem sezon reprezentacyjny i później było mniej czasu na odpoczynek. Zresztą różne czynniki mogły się na to nałożyć. Jeszcze sezon się nie skończył, ale jest on dla mnie taki średni, choć na pewno sukcesem jest awans do finału. Rozmawiał: Rafał Myśliwiec