McCracklin zagrała tylko w trzech spotkaniach, w których spędziła na parkiecie zaledwie 18 minut. W tym czasie jedyne, co jej się udało, to zebrać 4 piłki. Decyzja o rozstaniu z zawodniczką zza oceanu nastąpiła po sobotnim spotkaniu ligowym z Wisłą Can-Pack Kraków. Dzisiaj, czyli we wtorek o godzinie 9.00 McCracklin wsiadła do samolotu w Poznaniu. Być może, że nie poleci prosto do Stanów Zjednoczonych, bo ponoć ktoś w Europie chciał ją również zaprosić na testy. W Lesznie będą poszukiwać i poszukują następczyni. Drużynie wciąż potrzebna jest wysoka zawodniczka. - Musi dobrze rzucać i zbierać piłki. Takiego gracza szukamy. McCracklin, choć miała dobre referencje z ligi greckiej nie potrafiła się u nas odnaleźć. W tej chwili spływają nowe oferty. Już teraz jest ich dziesięć. Nie jest powiedziane, że będzie to Amerykanka, bo są na przykład dwie oferty z Nigerii. Wśród tych ofert nie ma koszykarek, które grałyby w Polsce - mówi Jarosław Krysiewicz, trener Tęczy Super-Pol Leszno. Wiadomo też, że będzie to zawodniczka, na którą będzie stać nasz klub, a więc w tych samych pieniądzach co McCracklin. - Pewnie, że chciałoby się gracza z nazwiskiem, ale takie koszykarki się cenią, a mi nic nie wiadomo, by ktoś chciał w tej chwili nam pomóc finansowo. Liczę, że wreszcie trafimy na takiego gracza, który sprawdzi się w naszej lidze i zagra na takich warunkach na jakie nas aktualnie stać - dodał Krysiewicz. W Lesznie wierzą, że taką koszykarkę uda się ściągnąć najpóźniej do przyszłego tygodnia, tak by mogła zagrać już 30 października w meczu Tęczy Super-Pol z ŁKS Siemens AGD Łódź. andre