- No fakt, ciężko mnie nazwać wiarygodnym partnerem - wzdycha w rozmowie z Gazetącodzienną.pl członek zarządu Beskidu. Kim jest? W lipcu ub. roku pisaliśmy: "Beskid Skoczów ma długi sięgające 1 mln zł. Ponad połowę tej kwoty trzeba spłacić jak najszybciej, inaczej klubowi, którego piłkarze zapewnili sobie awans do III ligi, grozi bankructwo". Ostatecznie klub w III lidze zagrał, ale problemy pozostały. - Nie jest to już milion złotych - zapewnia prezes Beskidu Aleksander Marek. Kwoty zadłużenia klubu nie chce jednak ujawnić. - Zadłużenie się zmienia. Spłacamy zobowiązania wobec Urzędu Skarbowego, próbujemy doprowadzić do postępowania ugodowego z ZUS. O upadku klubu nie ma mowy! - zapewnia Marek. Przez dwa lata klub wydawał więcej niż zarabiał (miesięcznie o ok. 40 tys. zł). W Beskidzie rezygnowano z innych płatności, aby utrzymać pierwsza drużynę. W ten sposób w lipcu ub. roku dług urósł do astronomicznej kwoty 1 mln zł. Zadłużenie najłatwiej byłoby spłacić znajdując sponsora strategicznego. Z tym jest jednak problem. - Cały zarząd szuka sponsora, ale nic z tego nie wychodzi. Kryzys gospodarczy odbija się w sporcie. Każdy ostrożnie podchodzi do sponsoringu - przekonuje Aleksander Marek. Kryzys to jednak nie jedyna przyczyna, dla której klub nie może znaleźć sponsora. Wygenerowanie ogromnego długu sprawiło, że Beskid stał się dla firm mało wiarygodnym partnerem. Mało wiarygodnie mogą też brzmieć zapewnienia działaczy, że w skoczowski sport warto inwestować, jeżeli takie słowa wypowiada Marek Para, członek zarządu klubu (znany z tego, że jest spikerem podczas meczów Beskidu), który prowadząc własną działalność gospodarczą (punkt pocztowy) sam ma problemy z regulowaniem płatności. Jak ustaliliśmy, z pieniędzmi od wielu miesięcy zalega co najmniej dwóm firmom (chodzi o kilka tysięcy złotych). - On notorycznie zwodzi, że pieniądze już wysłał, albo, że zapłaci do końca miesiąca. I tak od wielu miesięcy. Czy taki człowiek powinien zbierać pieniądze dla klubu, który utrzymuje się m.in. z pieniędzy miasta, czyli nas wszystkich? - pyta właściciel jednej z firm, której Para jest winien pieniądze. - Nie znam jego dokonań biznesowych. Mnie pan Para bardzo pomaga - ucina prezes Beskidu. Sam Para z rozbrajającą szczerością przyznaje jednak: - Ciężko mnie nazwać wiarygodnym partnerem.