Jak się okazuje aż 690 razy karetka wzywana była do osób, które były pod wpływem alkoholu, a nic im nie dolegało. Zgłoszenia tego typu są właściwie codziennością. Ratownicy przyjeżdżający na miejsce zgłoszenia niejednokrotnie zastają tam osoby śpiące na ławkach, chodnikach czy trawnikach. Pijani budzą obrzydzenie wśród przechodniów, więc ci, zamiast samodzielnie zapytać, czy leżącemu nic nie dolega, wzywają karetkę pogotowia. Sławomir Dziekański, ratownik medyczny z czternastoletnim stażem, mówi w rozmowie z "Głosem Wielkopolski", że wezwania tego typu to prawdziwa plaga i zmora pogotowia. - Jeszcze kilka lat temu były incydentami. Nie ma dyżuru, podczas którego nie byłoby takich wezwań - opisuje ratownik.