Bałagan w oznakowaniu parkingów wytknęła firma z Poznania, która została wynajęta przez miasto specjalnie do skontrolowania działania strefy. Kierowca znajduje się w sytuacji schizofrenicznej, bo z jednej strony widzi zakaz zatrzymywania się który oznacza, że nie wolno mu parkować na całej ulicy włącznie z chodnikiem, a z drugiej strony napotyka oznakowanie wyraźnie zachęcające go do parkowania - podkreśla inżynier Piotr Graczyk. Policja może więc wlepić mandat od 20 do 500 złotych nawet temu, kto zapłacił za parkowanie. Kierowca może dostać nawet dwa mandaty - za to że nie zapłacił i za to, że auto postawił na zakazie. Miejscy urzędnicy przekonują, że znaki, to sprawa Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego, a ZDiTM twierdzi, że ustawia je tak, jak każą urzędnicy. Grzegorz Hatylak