Zbliżają się przecież święta Bożego Narodzenia - a co za tym idzie dwa tygodnie bez męczących zajęć. Są to zresztą ostatnie chwile szczęścia przed zimową sesją egzaminacyjną. Aż żal byłoby nie wykorzystać tego czasu na spędzenie kilku chwil z bliskimi. Wielu studentów dopiero teraz, od początku roku akademickiego, miało możliwość powrotu w rodzinne strony. Niektórzy z nich pochodzą z różnych krańców Polski, często oddalonych od Krakowa o 500 bądź więcej kilometrów, a że Kraków jest miastem typowo studenckim, przyciąga tłumy młodych, ambitnych i być może także żądnych wiedzy ludzi. Do tej pory pełne życia Miasteczko Studenckie wyludniło się. Niewielu studentów zostało w swoich pokojach. Zdecydowana większość już wyjechała, ale niektórzy wyjadą dopiero tuż przed Wigilią. Ci ostatni najprawdopodobniej pracują. W akademikach zostaną w efekcie studenci z Azji, czy też Afryki, dla których powrót do domu jest niezwykle kosztowny. Boże Narodzenie dla Chińczyków studiujących na AGH nie ma jednak żadnego większego znaczenia. Nie wkomponowało się ono ani w ich kulturę, ani w tradycję, nie ma żadnych punktów wspólnych z konfucjanizmem wyznawanym przez chińskich studentów. W czasie "exodusu" w rodzinne strony na Miasteczku obserwowalne było niezwykłe zjawisko, które można było określić mianem "Świąt Instant". Studenci tuż przed wyjazdem postanowili zorganizować sobie własne wigilie w gronie znajomych. W tym celu wykupili w sklepie zapasy barszczów w proszku, a co za tym idzie i mrożonych uszek z grzybami. Nie obeszło się również bez napojów procentowych, strojenia choinki i śpiewania kolęd. Świętowanie zakłócało wprawdzie ciszę nocną, ale jak powiedziała pani Maria, portierka jednego z akademików: - Studenci są wesołymi ludźmi. To naprawdę świetny pomysł, że organizują własne Wigilie. Czują się jak rodzina więc i razem świętują. A że bywa głośno? No cóż, ktoś te kolędy musi zaśpiewać - śmieje się pani Maria. Na pewno wielu z Was interesuje, jaki studenci mają stosunek do Świąt. Czy jest to dla nich czas mistycznego przeżycia o charakterze religijnym, czy może już pewien wytwór czasów, w jakich żyjemy? A czasy te kreują ponurą wizję konsumpcjonizmu, gdzie Mikołaj jeździ ciężarówkami Coca-Coli, a Kevin co roku zostaje sam w domu, będąc zarazem symbolem "Gwiazdki". - Dlaczego jadę do domu na Święta? Hm? w celach konsumpcyjnych, rekreacyjnych i towarzyskich - oznajmił mi krótko Jarek, student IV roku Geologii na AGH. - A tak poważnie, jadę po to, by spotkać się z rodziną. Boże Narodzenie jest dla mnie czasem przeznaczonym wyłącznie dla najbliższych. Do Kościoła jakoś się nie garnę, ale nie widzę niczego złego w tym, że świętuję. Babcia się przynajmniej ucieszy. Karolina, studentka III roku socjologii na AGH, dała mi jasno do zrozumienia, że: - Ze Świąt zrobiła się taka skomercjalizowana papka. Wkradł się "złowieszczy konsumpcjonizm". Nie mamy Bożego Narodzenia, mamy natomiast "Gwiazdkę". Nie wiem, czy pasuje mi oddzielenie świąt od aspektów religijnych. Listopadowe strojenie centrów handlowych w świąteczne ozdoby bardzo mnie irytuje. Święta powinny odznaczać się zadumą, wyciszeniem, a tak stały się tylko produktem marketingowym. Większość ludzi taki stan rzeczy denerwuje, tak jak i mnie osobiście, i chyba dlatego nie lubię tych świąt - podsumowała. Mimo wielu pesymistycznych opinii, jakie usłyszałam z ust napotkanych studentów, mimo stwierdzenia, że Boże Narodzenie jest "przereklamowane", nie tracę wiary w ideę Świąt. Idea ta opiera się przecież na nadziei, wierze i wzajemnym przebaczeniu wyrządzonych krzywd. Może dla wielu ludzi są to tylko puste słowa, efekt "propagandy" kultury chrześcijańskiej, ale nie zmieni to faktu, że są ludzie, którzy w te hasła wierzą. Oni chcą się na chwilę zatrzymać i poczuć wokół siebie radość . Warto więc wrócić w rodzinne strony, pobyć z najbliższymi i poczuć, że ma się wokół siebie kochających ludzi. W te święta życzę wszystkim takiego specyficznego "zatrzymania czasu" wszystkim Internautom i wszystkim studentom. A nuż idea Bożego Narodzenia powróci. Autor: Anna Golonka