Już pierwsze spotkania w tym sezonie pokazały, że stadion przy al. Piłsudskiego będzie bardzo trudnym terenem do gry dla drużyn przeciwnych. Raz po raz Widzew pokonywał na własnym boisku kolejnych pierwszoligowych rywali strzelając przy tym dużo efektownych bramek. Niestety jesienny sen o zaczarowanym stadionie prysnął wraz z sobotnią porażką. - Doprawdy nie wiem jak to się stało, że po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach ulegliśmy na własnym boisku - mówi Stefano Napoleoni - Bardzo się staraliśmy podtrzymać zwycięską passę, jednak mimo naszej ogromnej woli walki przegraliśmy. Napastnik Widzewa jest jednak zdania, że łodzianie rozegrali w ostatniej kolejce naprawdę bardzo dobre spotkanie. - W przekroju całego meczu mieliśmy naprawdę dużo klarownych sytuacji jednak piłka nie chciała wpaść do siatki drużyny gości. Natomiast innym aspektem jest to, że zespół z Jastrzębia starał się bronić dostępu do bramki całym zespołem - opowiada Włoch. - Na domiar tego w jednej z nielicznych groźnych sytuacji w naszym polu karnym straciliśmy gola, który pokrzyżował nam plany. Czym można więc tłumaczyć fakt, że po raz pierwszy w tym sezonie Widzew przegrał na własnym boisku i nie strzelił bramki? - Brakowało przede wszystkim dokładności w naszych poczynaniach. Okazji do strzelenia bramki było kilka, jednak zawodziła skuteczność oraz ostatnie podanie otwierające drogę do bramki - ocenia Stefano. W weekend przegrał Widzew, ale niestety inne drużyny aspirujące do pierwszego miejsca w tabeli wygrały swoje mecze. Zagłębie Lubin oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała pewnie pokonały swoich rywali i tym samym łódzki klub stracił pozycję lidera. - To normalne, że jeden zespół wygrywa a inny przegrywa. Taka jest piłka. Przed nami jeszcze wiele ważnych spotkań, które musimy rozstrzygnąć na własną korzyść. Dopiero wtedy będziemy oglądać się na inne drużyny - opowiada Napoleoni. - Oczywiście Zagłębie i Podbeskidzie to dobre zespoły, jednak nie uważam, że przegraliśmy w ostatniej kolejce z bardzo słabą drużyną. Musimy w każdym meczu dawać z siebie wszystko, bowiem nawet pozornie uważany za kandydata do spadku zespół będzie przyjeżdżał na Widzew w pełni mobilizowany. Każdy mecz jest ważny. Początek rozgrywek był dla sympatycznego Włocha nie udany. Długo leczył kontuzję a gdy powrócił do pełni zdrowia zasiadł na ławce rezerwowych, gdyż jego koledzy bardzo dobrze spisywali się w pierwszoligowych spotkaniach. Dopiero gdy w zespole prowadzonym przez trenera Waldemara Fornalika pojawiły się kontuzję Napoleoni otrzymał szansę występów w podstawowym składzie. - To prawda. Otrzymałem szansę gry i staram się ją wykorzystać. Tydzień temu w Bielsku-Białej warunki atmosferyczne trochę przeszkadzały mi w dobrej grze. W sobotę również nie miałem łatwego zadania, bowiem GKS Jastrzębie postawił nam wysoko poprzeczkę. - mówi pomocnik Widzewa. Informacja pochodzi z oficjalnej strony KS Widzew Łódź S.A.