Przed startem rozgrywek oba zespoły rozegrały cztery mecze kontrolne. Trzy z nich wygrała Stal, ale jej prezes Antoni Weryński ostrzegał, że w sobotę nie będzie już tak łatwo o wygraną. - Sparingi to zupełnie inna historia. W lidze nikt nie będzie się oszczędzał ani eksperymentował, czeka nas trudny mecz - przewidywał doświadczony działacz i miał rację. Początek spotkania to potwierdził, bo goście szybko objęli prowadzenie 4-0. W tym momencie nie wytrzymał trener Ryszard Skutnik i wziął czas. Pomogło tylko trochę, bo jego podopieczni w końcu zaczęli trafiać, ale nadal musieli gonić wynik. Szło im to z początku opornie, nie wychodziły im kontry, a grając atak pozycyjny, mieli kłopoty z przebiciem się przez szczelną defensywę rywali. Kolegom z pola pomógł Adam Wolanski. Bramkarz Stali zaliczył kilka dobrych interwencji m.in. obronił trzy rzuty karne i losy meczu zaczęły się odwracać. Po trafieniu Marka Szpery, nasz zespół wyszedł na pierwsze prowadzenie w tym meczu (10-9). Do końca tej części gry musiał jednak twardo walczyć, by go obronić. Po zmianie stron stalowcy w miarę szybko odskoczyli rywalom na trzy trafienia i wydawało się, że wreszcie uzyskają kontrolę nad tym spotkaniem. Goście z Zabrza jednak się nie poddali i ambitnie walczyli do końca. Mozolnie odrabiali straty, co ostatecznie udało im się zrobić w 59. min, gdy trafił Witalij Nat. Wysiłek, jaki włożyli w gonienie wyniku, sprawił, że sił zabrakło im w decydujących sekundach. Próbowali ratować się faulami, w efekcie czego musieli grać w osłabieniu, a Stal za sprawą Rafała Glińskiego zdołała rzucić decydującą bramkę. p