- W Suchej Beskidzkiej na wysokości budynku Straży Pożarnej na drodze jest z 30 cm wody i mniejsze samochody mogą tam utknąć. Nawet moją Skodą Octavią miałem kłopoty. Gdybym otworzył drzwi, woda dostałaby się do środka - opowiada nam Baranyk. Po przebiciu się przez Suchą Beskidzką Milan Baranyk dostał się bez przeszkód do Wadowic, ale zauważył, że przed rodzinnym miastem Karola Wojtyły wyrosło potężne jezioro. - Wadowice ocalały dlatego, że wcześniej, niż planowano uruchomiono tamę w Świnnej Porębie. W ten sposób pod Wadowicami na Skawie powstało gigantyczne jezioro, porównywalne z tym Czorsztyńskim pod Nowym Targiem. Poprzednio jechałem tędy w poniedziałek i płynęła sobie dołem kompletnie niezauważalna Skawa. Teraz, z godziny na godzinę powstało gigantyczne jezioro - dziwi się Baranyk. Czeski hokeista, jak i inni podróżujący krajową drogą numer 28 na najpoważniejsze problemy napotkał za Kętami. - Droga na Kozy, czyli najbliższa do Bielska-Białej została zamknięta. Skierowano nas na daleki objazd drogą 948 przez Porąbkę i Międzybrodzie Bialskie. Przy okazji zauważyłem, że z Jeziora Międzybrodzkiego spuszczane jest sporo wody - opowiada nam Milan Baranyk.