Do groźnej sytuacji doszło około południa 14 stycznia na drodze gruntowej w pobliżu jeziora w miejscowości Zduny (woj. pomorskie). Mężczyzna, który zgłosił incydent w minioną sobotę wieczorem na Komendzie Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim, poinformował funkcjonariuszy o postrzeleniu swojego psa. Policjanci przyjęli w tej sprawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na podstawie przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Właściciel postrzelonej suczki zeznał, że strzał padł podczas spaceru z czworonogiem nad jeziorem. Rannemu psu została jeszcze tego samego dnia udzielona pomoc weterynaryjna. Myśliwy postrzelił psa. Usłyszał zarzuty Przełom w sprawie, nad którą pracowali śledczy, nastąpił w tym tygodniu. Zatrzymano wtedy 72-letniego mieszkańca powiatu tczewskiego. - Jak ustalili pracujący nad tą sprawą policjanci, myśliwy, który oddał strzał, miał zezwolenie wymagane na posiadanie broni - przekazał aspirant sztabowy Marcin Kunka z KPP w Starogardzie Gdańskim. Dzięki zebranemu w tej sprawie materiałowi dowodowemu udało się przedstawić podejrzanemu zarzuty dotyczące znęcania. Kara za to przestępstwo wynosi nawet do trzech lat pozbawienia wolności. Szokujące wyjaśnienia myśliwego. Wiedział, że strzela do psa Media skontaktowały się z właścicielem suczki o imieniu Wendy. Mężczyzna mówił, że szedł z trójką znajomych i czterema psami. Dobrze zna rejony wokół akwenu i nie było więc powodu, by zwierzętom miało grozić jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Nigdzie w pobliżu nie było też żadnych oznaczeń ostrzegających przed odbywającym się w pobliżu polowaniem. Gdy pies znajdował się przy brzegu kilkanaście metrów przed grupą, z prawej strony padł strzał. Właściciel dostrzegł mężczyznę celującego w kierunku drogi, którą szli spacerowicze. Zaskoczeni i zszokowani zajściem podeszli do myśliwego, a ten "miał przyznać, że widział, że strzela do psa" i dodał, że do psów można strzelać. Lekarka: "Stan psa był dramatyczny" Weterynarka opiekująca się ranną Wendy w Szpitalu Weterynaryjnym Krzemińskiego w Gdańsku powiedziała, że stan psa był bardzo poważny. Zwierzę czeka długa rekonwalescencja i kosztowne leczenie. Jak przekazał opiekun suczki, pies boi się wychodzić z domu. Czy myśliwy poniesie konsekwencje swojego czynu? Skomentuj artykuł na Facebooku! Czytaj więcej: Poszukiwania małżeństwa z Warszawy. Policja podjęła nowy trop Ekspedycja Interii. Ścigaliśmy burze w amerykańskiej alei tornad