- Wierzę, że będę regularnie grał w ekstraklasie, drużyna świetnie mnie przyjęła, jest tu znany trener. Na razie dostrzegam same plusy - mówi Karnowski o pierwszych wrażeniach z pobytu w Tarnobrzegu. "Super Nowości": Dlaczego akurat Siarka? Nie było propozycji z mocniejszych klubów? Przemysław Karnowski: Siarka zaproponowała roczny kontrakt. Na takim mi zależało, bo po zakończeniu sezonu i zdaniu matury wyjeżdżam do USA. Tam będę studiował i grał w NCAA. Nie ma większego znaczenia, do jakiej uczelni trafię. Ameryka to mekka koszykówki, więcej nie trzeba chyba tłumaczyć. NCAA to liga stuprocentowych amatorów, a zatem... - Nie mogę pobierać wynagrodzenia z tytułu gry w Siarce. Klub zapewni mi jednak mieszkanie i wyżywienie. W sobotę ważne dla Pana wydarzenie: mecz gwiazd juniorów w Kownie. Będzie okazja, by pokazać się skautom z całego świata. - Mam nadzieję, że to będzie mój dzień. Z Polski został zaproszony jeszcze Piotrek Niedźwiedzki z Wrocławia. Trema? Mniej więcej wiem, jak wygląda takie spotkanie, bo brałem już udział w campie w Barcelonie i w meczu USA - Reszta Świata w Portland. Mówią o Panu: "Wielki talent", "Chłopak, który ma szansę prześcignąć Marcina Gortata" - komplementy są miłe, ale i niebezpieczne, bo grożą "sodówką". - Przyjemnie, gdy cię chwalą. Tyle, że ja bardzo mocno stąpam po ziemi. Wiem, że jestem na początku drogi, że bez ciężkiej pracy niczego nie osiągnę. Czym, poza koszykówką, interesuje się Przemysław Karnowski? - Motoryzacja i gry na playstation to jest to, co mnie kręci. Ale koszykówka jest ponad wszystkim. Wzór? Hakeem Olajuwon. Nie jestem niskim mężczyzną, ale rozmawiając z Panem muszę stawać na palcach i wysoko zadzierać głowę. Po kim odziedziczył Pan wzrost? - W rodzinie wszyscy są normalnego wzrostu, tylko ja wyskoczyłem tak bardzo w górę. Najpierw byłem pół głowy wyższy od rówieśników, potem przerastałem ich o głowę i tak dalej. Ale nie narzekam. Rozmawiał: Tomasz Szeliga