Po ubiegło tygodniowym zwycięstwie w Tomaszowie Lubelskim, piłkarze Karpat Krosno poszli za ciosem i pokonali swojego lokalnego rywala z Sanoka. Mecz ustawiły dwie szybko strzelone bramki przez gospodarzy. Wprawdzie przyjezdni jeszcze przed przerwą zdobyli kontaktowego gola, ale na doprowadzenie do remisu stać ich już nie było. Wydaje się, że gospodarze kryzys formy z początku sezonu mają już za sobą. Podopieczni Macieja Huzarskiego wreszcie potrafią utrzymać wypracowaną przewagę i nie tracą bramek w głupi sposób. Duża w tym zasługa pozyskanego kilkanaście dni temu Wasyla Grygorovycha, który uporządkował grę w obronie i od razu są tego efekty. Wprawdzie tym razem krośnianie stracili jedną bramkę, ale nie przeszkodziło im to w sięgnięciu po wygraną. Na punkty w Krośnie liczył również beniaminek z Sanoka. Po ostatnim meczu ich trener, Janusz Sieradzki mówił, iż jego zawodnicy wreszcie zrozumieli, że w III lidze trzeba grać z pełnym zaangażowaniem przez 90 minut. Jak się okazało, to było zbyt mało, aby wywieźć w sobotnie popołudnie punkty z Krosna. Gospodarze przystąpili do sobotniego meczu z mocnym postanowieniem wygrania pierwszego meczu przed własną publicznością. Od pierwszego gwizdka starali się narzucić swój styl gry. A że goście nie odpuszczali, licznie zgromadzeni kibice oglądali ciekawe i zacięte spotkanie. Miejscowi mogli i powinni wygrać wyżej. Sam Szymański zmarnował jeszcze dwie stuprocentowe sytuacje. Okazje na zdobycie wyrównującej bramki mieli także goście. Dogodnych sytuacji nie wykorzystali m.in. Fabian Pańko i Rafał Nikody, który z pięciu metrów nie trafił w światło bramki. Po zmianie stron napór przyjezdnych nieco zelżał. Gospodarze przede wszystkim skupiali się na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki, ale również szukali akcji zaczepnych. Próbowali zdobyć trzeciego gola, ale ich poczynania, podobnie jak dążenie gości do wyrównania, zakończyło się fiaskiem. mj