Jak poinformował zastępca prokuratora rejonowego w Zakopanem Stanisław Staszel, prokuratura nie postawi kolejnych zarzutów 33-letniemu mieszkańcowi Legionowa, który rzekomo miał zabić warszawianina. W styczniu prokuratura postawiła mu zarzut umyślnego spowodowania ciężkich obrażeń ciała, które skutkowały śmiercią mężczyzny z Warszawy. "Z sekcji wynika, że do śmierci warszawianina nie przyczyniły się osoby trzecie, nie zmarł on na skutek obrażeń ciała. Przyjąć należy, że zgon nastąpił z powodu ostrej niewydolności krążenia. Ponadto mężczyzna przed śmiercią był w stanie znacznego pobudzenia psychofizycznego po spożyciu alkoholu. Badania wykazały też, że mięsień sercowy zmarłego był przerośnięty" - wyjaśnił Staszel. W Sylwestra taksówkarz jadący przez osiedle Jaszczurówka zauważył rannego w głowę człowieka. Zawiadomił policję. Funkcjonariusze ustalili, że ranny mężczyzna to 33-latek z Legionowa. Był nietrzeźwy. Powiedział, że w pobliskim lesie, u wylotu Doliny Olczyskiej, leży ciało człowieka. Utrzymywał, że został napadnięty przez trzech mężczyzn i, broniąc się kijem, zabił jednego z nich. Według śledczych ofierze nikt jednak nie towarzyszył. Kij policja odnalazła w lesie w pobliżu miejsca zajścia. Prokuratura postawiła 33-latkowi zarzut umyślnego spowodowania ciężkich obrażeń ciała, które skutkowały śmiercią mężczyzny i skierowała do sądu wniosek o areszt. Podejrzany nie przyznał się do zarzutu i złożył wyjaśnienia, których prokuratura nie ujawniła ze względu na dobro postępowania. Sąd nie uwzględnił wniosku o aresztowanie, wskazując m.in., że "istnieje istotna wątpliwość co do zawinienia tego czynu przez podejrzanego".