Zarzutami objęci zostali podporucznik, chorąży i sierżant z jednej z kompanii 3 Brygady. - Weryfikujemy obecnie skargi i zeznania żołnierzy. Sprawdzamy czy to były pojedyncze przypadki stosowania nieregulaminowych kar i niedopuszczalnych zachowań, czy też szersze zjawisko - powiedział Jaroszuk. - Trzej podejrzani żołnierze zawodowi zostali zawieszeni w czynnościach służbowych i odsunięci od zajęć z żołnierzami. Pobierają połowę wynagrodzenia. Ze względu na dobro śledztwa nie podajemy na razie szczegółów tej sprawy - dodał Jaroszuk. O "fali" w lubelskiej jednostce wojskowej pierwszy napisał w czwartek lokalny dodatek Gazety Wyborczej. Zjawisko wyszło na jaw, gdy jeden z żołnierzy podczas przepustki, w domu w podlubelskiej miejscowości, próbował popełnić samobójstwo. Został uratowany. Przedtem napisał list, w którym opisał sytuację w wojsku. Według gazety, chorąży z lubelskiej jednostki miał wydawać żołnierzom przepustki za 50 zł łapówki lub wódkę, a także zabierać im rzeczy osobiste, takie jak czajniki czy części garderoby i brać pieniądze za ich zwrot. Podporucznik za źle wyczyszczoną broń miał karać żołnierzy ćwiczeniami, tzw. pompkami i bieganiem w maskach przeciwgazowych, ponad ich siły. Sierżant nieogolonym żołnierzom za karę przypalał zarost zapalniczką, a za trzymanie rąk w kieszeniach kazał wsypywać do kieszeni piasek i je zaszywać.