Tegoroczna rywalizacja do złudzenia przypomina mecze o złoto z ub. sezonu, kiedy to rywalem Skry była ekipa z Częstochowy w składzie z Marcinem Wiką, Krzysztofem Gierczyńskim, Pawłem Woickim. - Wówczas też po pierwszym meczu w Bełchatowie padło stwierdzenie, że gorzej już się nie da grać, a jednak się dało tak jak teraz. Przegraliśmy wówczas trzy mecze. Tylko w tym ostatnim w Częstochowie była ostra walka i polegliśmy 2-3. Teraz nas najbardziej boli, że nie tylko nie wygraliśmy meczu, ale nie udało się ugrać choć seta - mówi Krzysztof Gierczyński i dodaje: - Na razie jest pod górkę, a Skra jest poza zasięgiem i przeciwko nam gra wyjątkowo dobrze. Na pewno osiem pozostałych zespołów PlusLigi chciałoby być na naszym miejscu i przegrać nawet ze Skrą, tak jak myśmy przegrali. W ostateczności jesteśmy wicemistrzem i trzeba podkreślić, że jest to naprawdę duża sprawa. U siebie postaramy się zrobić wszystko, żeby ta rywalizacja nie trwała tylko przez trzy mecze. Na pewno będziemy walczyć na tyle, na ile jesteśmy w stanie - deklaruje przyjmujący Asseco Resovii. Paweł Woicki, wspominając ub. finał, twierdzi natomiast, że Resovia jest bardziej doświadczoną drużyną niż AZS Częstochowa i teoretycznie powinno być łatwiej sprostać wymaganiom. - Boisko jednak pokazało, że tak nie jest - mówi rozgrywający ekipy z Rzeszowa i zapewnia, że po awansie do finału zespół na pewno nie zadowolił się srebrnym medalem. - To nie jest tak, że podchodzimy do tych meczów na luzie, bo mamy jednak coś do stracenia - twierdzi Woicki. - Chcemy grać dobrą siatkówkę. Cały sezon prezentowaliśmy przyzwoity poziom. Zwłaszcza w II części był on wysoki i z rzadka przegrywaliśmy. Szkoda, że po pięknych meczach z ZAKSĄ w finale nie gramy tego, co powinniśmy. Teraz przed własną publicznością postaramy się przedłużyć rywalizację i doprowadzić do niespodzianki - zapewnia rozgrywający Asseco Resovii. Gacek przestrzega Piotr Gacek, libero Skry, w poprzednim sezonie wraz z Wiką, Woickim i Gierczyńskim nie sprostał ekipie z Bełchatowa. Teraz jest po drugiej stronie barykady i mówi, że wie, co czują koledzy z jego byłego zespołu. - Pamiętam dobrze, jak czuliśmy się w ub. sezonie po meczach w Bełchatowie - opisuje "Gato". - Wróciliśmy jednak do Częstochowy i tam zagraliśmy już zupełnie inny mecz. Teraz też trzeba być mocno skoncentrowanym, bo w Rzeszowie przy dopingu miejscowych kibiców może być bardzo ciężko - mówi Gacek, który, grając zarówno w zespole z Częstochowy, jak i teraz Skry, nigdy nie przegrał z Resovią. - Wychodząc na boisko, zapomina się o tych wcześniejszych wygranych - mówi. - To jest podstawa. żeby ciągnąć jakąś serię, nie należy o niej myśleć cały czas, bo wystarczy jakaś chwila nieuwagi, nonszalancji i wynik może być zupełnie odwrotny. Teraz dla nas najważniejsze to zakończyć tę rywalizację w Rzeszowie. Musimy narzucić rywalom swój styl gry, a wówczas będziemy cieszyć się z mistrzostwa. Znamy siłę Resovii i mimo tych ciągłych zwycięstw 3-0 wiemy, że przed własną publicznością jest niezwykle groźna. Nie dopuszczamy jednak myśli o piątym meczu - zakończył libero zespołu z Bełchatowa. Rafał Myśliwiec