Takie urządzenia mogłyby zostać wprowadzone dopiero po zakończeniu wszystkich kontroli, które w tej chwili odbywają się w szpitalu i po zaakceptowaniu takiego rozwiązania przez zarząd szpitala. W tej chwili placówkę kontrolują: rzecznik praw pacjenta, NFZ i krajowy konsultant do spraw psychiatrii. Zdaniem dyrekcji wszystko w szpitalu zadziałało tak jak powinno. Zdarzenie było nagłe, nieprzewidywalne, a zespoły - ratunkowy i interwencyjny - dotarły na miejsce w ciągu trzech minut od zgłoszenia morderstwa - powiedziała dyrektor placówki Lidia Rudzka. Sprawdzono też wszystkie notatki i akta dotyczące obu pacjentów. Zmarły i jego rodzina nie zgłaszali, że może dojść do ataku. Pacjent, który zabił innego chorego, był wcześniej agresywny, ale to był tylko jeden przypadek i został od razu obezwładniony - wynika z raportu.