Biało-niebiescy jako jedyni z podkarpackiego tercetu zagrają u siebie - w sobotę zmierzą się z Wisłą Puławy. Rywala znają dobrze, ostatnio często grali z nim mecze sparingowe. - Na pewno mamy jakieś rozeznanie, ale tak do końca nie wiemy, czego spodziewać się po Wiśle. Podejrzewam, że zagrają z kontry, dlatego w ostatnich dniach ćwiczyliśmy dużo gry w ataku pozycyjnym. Nie mam wątpliwości, że aby zgarnąć trzy punkty, trzeba się będzie sporo nabiegać - powiedział trener Stali Andrzej Szymański. Ach, te kontuzje Szkoleniowcowi Stali sytuację komplikują kontuzje podstawowych piłkarzy. W kolejnym już meczu Szymański nie będzie mógł skorzystać z Wojciecha Reimana. Wątpliwy jest też występ Rafała Zaborowskiego, nie wspominając o zawodnikach, którzy już od jakiegoś czasu przebywają na L-4 czyli Michale Lisańczuku, Erneście Szali czy Szymonie Soleckim. Wisła do tej pory rozegrała tylko jedno spotkanie. W drugiej kolejce zremisowała na wyjeździe z OKS Olsztyn. W pierwszej serii spotkań jej mecz z Wigrami Suwałki został przełożony, a ostatnio beniaminek pauzował. Nie będą kombinować Lider ze Stalowej Woli zamelduje się w Olsztynie, gdzie nikomu nie jest łatwo. - Odkąd pamiętam, zawsze ciężko się tam grało - przyznaje Sławomir Adamus, opiekun "Stalówki", który nie będzie mógł liczyć na poparzonego wapnem Michała Skórskiego. Inny pomocnik Rafał Turczyn powinien być zdolny do gry. Chyba, że prześwietlenie wykaże złamanie kości dłoni. - Kadrę mam szeroką, poradzimy sobie - zapewnia Adamus - Pierwszy raz zagramy poza domem i nie będziemy kombinować. Schowamy się na swojej połowie, szans poszukamy w kontrach. Nie stać nas, by na wyjazdach grać otwartą piłkę - tłumaczy trener Stali. Z nożem na gardle Resovię czeka pojedynek z Pelikanem - najbardziej nieobliczalną na razie drużyną ligi. Łowiczanom zdarzało się już tracić punkty w doliczonym czasie gry, a także odrabiać straty i niszczyć rywala na jego terenie. O zespole Roberta Wilka sporo mówi bilans bramek: 7-8. Rzeszowianie gola jeszcze nie zdobyli, ale też z Pelikanem nigdy nie przegrali. Przemysław Matuła, II trener Resovii, widział Pelikana w akcji. - Oglądałem go w meczu z Motorem, lublinianie wygrali 4-3, a ekipa z Łowicza cierpiała z powodu absencji lidera defensywy Brodeckiego - opowiada. I zapewnia, że "pasiaki" zostawią na boisku serce. - Chłopaki aż kipią sportową złością. Gramy z nożem na gardle, ale wierzę w to, że nareszcie i do nas uśmiechnie się szczęście.