Na inaugurację ligi, obie ekipy pokazały, że jeszcze trochę im brakuje do optymalnej formy. Mielczanie długo nie potrafili uchwycić właściwego dla siebie rytmu gry. Początkowo słabo szło im z wyprowadzeniem szybkich ataków, co przecież od jakiegoś już czasu stanowi znak firmowy tej ekipy. Mimo tego po pierwszej połowie rywale byli sobie w stanie wyrobić tylko jedną bramkę przewagi. W drugiej połowie role się odwróciły. Inicjatywę w grze miała Stal i nawet na chwilę odskoczyła na dwie bramki (16:18). Nasz zespół nie potrafił jednak jeszcze mocniej przycisnąć rywali i po chwili sam przegrywał dwoma trafieniami (22:20). To jednak nie załamało podopiecznych Ryszarda Skutnika. Kilka dobrych parad Adama Wolańskiego, plus trzy bramki rzucone z rzędu, sprawiły, że tuż przed końcem meczu nasz zespół znów był lepszy o jedną bramkę. Niestety tego skromnego prowadzenia nie udało się obronić, bo mielczanie dali rzucić Pawłowi Grzelakowi i mecz zakończył się podziałem punktów. Ze względu na wyrównany i zacięty charakter pojedynku, trener Skutnik nie eksperymentował ze składem. Szkoleniowiec postawił na graczy doświadczonych sprawdzonych m.in. niedawno pozyskanych Wiktora Jędrzejewskiego i Rafała Glińskiego. Obaj pokazali, że będą dużym wzmocnieniem naszej drużyny. - Mogliśmy wygrać to spotkanie. Na początku zbyt często gubiliśmy się w obronie. Po przerwie nasza defensywa funkcjonowała już dobrze, ale do wygranej to nie wystarczyło - podsumował rozgrywający Stali Paweł Albin. p