Kobieta została doceniona za długoletnią opiekę nad mężem Janem Grzebskim z Działdowa, który po 19 latach wybudził się ze śpiączki. Zaś Pstrągowski za podjęcie skutecznej rehabilitacji pacjenta. Wiadomość o wybudzeniu Grzebskiego ze śpiączki obiegła światowe media. Wojewoda Marian Podziewski powiedział wręczając złoty krzyż zasługi Grzebskiej, że "dochowała ona w sposób idealny przysięgi małżeńskiej, gdzie dwoje ludzi chce być ze sobą w zdrowiu i chorobie, w chwilach dobrych i gorszych". - Odznacza się pani charyzmą i niezłomnością, bo podjęła pani trud, by przez lata opiekować się chorym mężem - ocenił Podziewski. Pani Gertruda powiedziała, że najtrudniejsze chwile jakich doświadczyła w opiece nad mężem były na samym początku jego walki z chorobą. - Najtrudniejsza to była ta chwila, gdy przywiozłam męża na noszach do domu i gdy położyłam go na wersalce. To była chwila, którą ciężko opowiedzieć. Jak można było powiedzieć dzieciom, że ich ojciec umiera, to było okropne - wspomina Grzebska. Pytana czy nie czuła się pozostawiona sama sobie i opuszczona przez środowisko medyczne odparła, że każdy kto zobaczył kartę informacyjną męża ze szpitala mówił, iż to człowiek do stracenia i że jego nie da się uratować. - Każdy mówił: "nie da się go wyleczyć" i ręce rozkładał. Nie było pomocy, bo jaka ona mogła być - podkreśliła pani Gertruda. Rehabilitant Wojciech Pstrągowski powiedział, że stan zdrowia Grzebskiego ciągle się poprawia - pacjent nawet stoi o własnych siłach i wykonuje kilka kroków. - Musi być pod stałą kontrolą, bo zdarzył się przypadek utraty przytomności podczas rehabilitacji z powodu obecności guza mózgu - podkreślił. Powiedział, że pacjent utrzymuje doskonale wyprostowaną sylwetkę. Dodał, że świetnie opowiada dowcipy. Jan Grzebski z Działdowa zachorował w 1988 roku po wypadku. Do 2007 roku leżał bezwładny, nie był w stanie samodzielnie jeść, siedzieć czy mówić. W ubiegłym roku m.in. po serii ćwiczeń rehabilitacyjnych zaczął wracać do zdrowia. Specjaliści ocenili, że przebywał w stanie śpiączki alfa, a historia o jego wybudzeniu obiegła świat. Po ogłoszeniu w mediach informacji o wybudzeniu z długoletniej śpiączki Grzebskiego dyrektor ds. opieki zdrowotnej SPZOZ w Działdowie dr Joanna Hensel, w którym pacjent był leczony zaprzeczyła, że była to śpiączka. Podkreśliła wówczas, że zarówno neurolog, jak i anestezjolog ze szpitala w Działdowie, zgodnie uważają, iż "przynajmniej od 1990 roku nie było żadnego kryterium, które świadczyłoby o tym, że Jan Grzebski był w stanie śpiączki", przede wszystkim dlatego, że słyszał i rozumiał, co się do niego mówi. Jak twierdziła Hensel zdaniem specjalistów, można tu mówić o afazji, czyli zaburzeniach mowy i artykulacji, ale absolutnie nie o śpiączce. Dodała, że potwierdza to dokumentacja medyczna pacjenta. Tymczasem dr hab Wojciech Hagner, kierownik kliniki rehabilitacyjnej bydgoskiego szpitala uniwersyteckiego, po kompleksowym zbadaniu pacjenta, który trafił do niego latem 2007 roku stwierdził, że Grzebski zapadł w tak zwany zespół zamknięcia, nazwany inaczej śpiączką typu alfa. Dodał, że nie jest to śpiączka mózgowa.