Michał Bogusiak: Ostatnio pojawiła się informacja, że kończy Pan karierę. To prawda? Mariusz Pudzianowski: - To wymysł tabloidów, a nie mój. Moja odpowiedź na tę plotkę jest taka, że robię sobie teraz chwilę przerwy. Tak jak po każdych zawodach przez dwa, trzy tygodnie, żeby trochę odsapnąć. Treningi będą delikatne. Sezon się zakończył, zrobiłem wszystko, co zaplanowałem, teraz odpoczywam. W tym planie było również zdobycie mistrzostwa świata Strong Man? - Udało mi się wygrać, pokonałem przeciwników ciężkimi treningami. W Charleston w Stanach Zjednoczonych był bardzo wysoki poziom, świetnie przygotowani byli Amerykanie. W pierwszej piątce było czterech zawodników z USA. Dźwiga Pan gigantyczne ciężary. Przez lata ćwiczeń i treningów nagromadziło się tego mnóstwo. Liczył Pan ile? - Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno dużo... Każdy trening to parędziesiąt ton, ćwiczę pięć razy w tygodniu po trzy, cztery godziny. Troszeczkę się uzbierało. Kiedy zobaczymy Pana w Łodzi na zawodach Strong Man? - Tego na razie nie wiem. Najbliższy czas mam zamiar poświęcić na wyjazdy, ale nie urlopowe, a promocyjne. Rozpoczął Pan bardzo udaną przygodę z show-biznesem. Oczywiście, chyba każdy Polak zna Pudziana, ale czy siłacz pasuje do "Tańca z gwiazdami"? Czy myśli Pan o karierze w show-biznesie, tym bardziej że występował Pan z bratem w zespole? - Nie tylko sportem człowiek żyje. Był "Taniec z gwiazdam", był "Fort Boyard", teraz czekają mnie nowe wyzwania. Na razie mogę zdradzić jedynie, że to nie będzie program taneczny, a rozrywkowy... Ale występ w tego typu imprezach traktuję jako zabawę. Przyszłości z tym nie wiążę. Jednak koniec kariery kiedyś przyjdzie. I co dalej? - W wieku trzydziestu lat mam kończyć karierę? W tym sporcie "trzydziestka" to sam środek, gdzie są najlepsze wyniki. Ale kiedy wyczuję odpowiedni moment, odejdę. No i zadajmy sobie pytanie, czy drugie miejsce na czterdziestu zawodników to już jest słabość? Na kolejnych zawodach będę się tym wszystkim bawił. Nic na siłę. Za wszelką cenę chciałem zdobyć pięć tytułów mistrza świata i to zrobiłem. Nikt dotąd tego nie dokonał. Teraz zawodami Strong Man mogę się zwyczajnie delektować. A co będę robił po końcu kariery? Nie mam pojęcia, będę wtedy myślał. Ale tabloidy mówiły nie tylko o końcu kariery. Pojawiły się też informacje o - na przykład - narzeczonej. - Powiem tak: mam narzeczoną, której nie znam, której nigdy nie widziałem na oczy. Wymyślają cuda-wianki, bo wiedzieli mnie z moją menedżerką, zrobili zdjęcia w samochodzie. A to dziewczyna mojego kolegi, zresztą oboje u mnie pracują. Czy Mariusz Pudzianowski pomógłby komuś wnieść ciężkie meble albo pianino? - Oczywiście, dlaczego nie. Jeżeli tylko miałbym wolną chwilę, tylko z czasem u mnie krucho. Michał Bogusiak