- Jestem człowiekiem, który czasami jest trochę kontrowersyjny i to czasami na pewno w życiu przeszkadza. To jest mój sposób na życie. Rozmowa z Łukaszem Kadziewiczem, siatkarzem Trefla Gdańsk Twój transfer do Trefla był sporym zaskoczeniem. Czym kierowałeś się wybierając klub? Dlaczego wracając z Włoch do ligi polskiej nie wybrałeś klubu, który walczyłby o mistrzostwo kraju albo europejskie puchary? - Ludzie, którzy się ze mną skontaktowali mówi o budowaniu silnej drużyny, o budowaniu nowej jakości w polskiej siatkówce. Jesteśmy na półmetku rozgrywek i na razie wygląda to słabo. Zobaczymy co będzie dalej. Podejmuje się różne decyzje. Ja na pewno tej o wyborze Trefla nie żałuję. Zrobię wszystko, żeby zapewnić tej drużynie byt vligowy i jak najwyższe miejsce w tabeli. Dlaczego zdecydowałeś się na powrót do Polski? Nie chciałeś już grać za granicą? - Nie chciałbym żeby to dziwnie zabrzmiało, ale miałem kilka ofert z klubów zagranicznych. Mogłem zostać we Włoszech. Mogłem pojechać do Rosji. Wybrałem Gdańsk. Wydaje mi się, że jest to miejsce, w którym możemy zrobić koszykówkę na najwyższym poziomie. Wielkie rzeczy budują się w bólach i chwilowo przeżywamy te bóle. Z optymizmem patrzę w przyszłość. Prawie każdy z zawodników Trefla, w tym również ty, miał kontuzje, albo był chory. To na pewno nie pomaga w osiąganiu dobrych wyników. - Jesteśmy profesjonalistami wydaje mi się, że nie mamy prawa zwracac uwagi na takiego rodzaju sprawy. Miałem parę dni przerwy, bo byłem chory. Mogę mówić tylko za siebie. Takie jest życie, taki jest sport. Każdego dnia można nauczyć się czegoś nowego. Wtedy jest szansa, żeby pewne rzeczy wyglądały lepiej. Trefl jest twoim szóstym zespołem w karierze. W jakim stopniu czujesz się spełniony jak sportowiec, siatkarz? - W ogóle nie jestem spełnionym sportowcem. Ani na niwie reprezentacyjnej, ani klubowej. Długa droga przede mną. Niektórzy mówią, że jestem doświadczony. Ja jako człowiek, który ma dopiero dwadzieścia osiem lat jak czuję, że mam przed sobą jeszcze sporo lat grania.Chcę uczyć się każdego dnia i podnosić swoje umiejętności sportowe. Wydaje mi się, że Trefl jest do tego odpowiednim miejscem. Masz w dorobku wicemistrzostwo Polski, wicemistrzostwo świata. Cały czas jesteś wice. Chyba brakuje ci tego postawienia kropki nad "i" i zdobycia złota? - To fakt. Kilka razy otarłem się o najwyższe laury. Tak jak wcześniej mówiłem uważam, że to co najlepsze w sporcie jest jeszcze przede mną. Z takiego założenia staram się wychodzić. Czy po długim sezonie, lidze, reprezentacji nie masz czasmi dość siatkówki? - Każdy ma jakieś wzloty i upadki. Kocham to co robię i nie wyobrażam sobie życia bez siatkówki. Przeżywam przygodę swojego życia. Chciałbym, żeby ona trwała jak najdłużej Dużo pracy, dużo wyrzeczeń, ale to jest to co lubię. To jest mój sposób na życie. Czy bardzo przeżywasz takie starty jak na igrzyskach olimpijskich? - Olimpiada cały czas jest we mnie. Cały czas jest mecz z Włochami, pojedyncze akcje i piłki. Dla mnie celem przygody ze sportem jest to, aby zdobyć medal olimpijski. W tym roku jechaliśmy po ten medal. Nie udało się. Niektórzy żartują, że do Londynu pojadę na zmywak. Chcę tam pojechać, żeby grać, pokazać swoje umiejętności. Ale to są moje marzenie i może czasami lepiej o nich nie mówić. Jak znajdujesz czas na życie prywatne? - Staram się. Najważniejsza jest moja córka, która ma nie do końca poukładanego tatę. Dobrze się czuję w tym co robię. Siatkówka nie przeszkadza mi w moich sprawach, normalnym funkcjonowaniu na co dzień. Jestem człowiekiem, który czasami jest trochę kontrowersyjny i to czasami na pewno w życiu przeszkadza. To jest mój sposób na życie. Nie kreuję się jako gwiazda. Staram się być sobą i cieszyć każdym dniem. Czy jesteś rozpoznawany w Gdańsku? - Nie jestem tak znany jak chociażby Tomas Pacesas czy piłkarze, ale ludzie pochodzą i proszą o zdjęcie czy autograf. To jest miłe. Mam ogromny szacunek do kibiców w Trójmieście. Bardzo nam pomagają. Na każdym kroku im dziękuję. Obiecuję, że pewnego dnia dostosujemy swój poziom sportowy do ich poziomu kibicowania i bawienia na meczach. Czy można porównać polskich kibiców z kibicami z Rosji i Włoch gdzie grałeś? - Mamy najlepszych kibiców na świecie. Może to jest oklepany slogan, ale taka jest rzeczywistość.My musimy gonić ich swoimi umiejętnościami. A organizacyjnie jak wyglądamy w porównaniu do innych lig? - Organizacyjnie na pewno jesteśmy w tyle. Jesteśmy jednak na najlepszej drodze. Mamy telewizję, kibiców, więc wszystko co najlepsze przed nami. Niech ta przygoda z siatkówką kręci się w Polsce jak najdłużej. Planujesz ponowny wyjazd do ligi zagranicznej? - Na razie jestem w Treflu. Dobrze się tu czuje. Na pewno przed wygaśnięciem umowy gdański klub będzie miał pierwszeństwo w rozmowach. Znalazłem tu swoje miejsce i dobrze się czuję. Nie czuję się jeszcze mieszkańcem Gdańska. Jest sporo fantastycznych, ciekawych miejsc, które widziałem i które chciałbym zobaczyć. Mam same pozytywne odczucia myśląc o Trójmieście. Nie mam swojego ulubionego miejsca. Jest kilka. Bardzo mi się tu podoba. Tak to mogę skomentować.