Po południu motocykliści pojawili się przy bramkach wjazdowych na płatne odcinki autostrady A1 w okolicach Gdańska, A2 w okolicach Poznania oraz A4 od strony Krakowa i Katowic. W sumie w protestach na tych trasach uczestniczyło prawie 200 kierowców, którzy na bramkach wjazdowych za przejazd płacili niespiesznie - drobnymi, groszowymi monetami lub banknotami o wysokich nominałach. Dokładnie przy tym liczyli pieniądze. Protest nie spowodował większych utrudnień w ruchu, bo zarządcy autostrad i policja wydzielili do obsługi motocyklistów specjalne bramki. Jak poinformował Michał Szewczyk - jeden z protestujących na A4 na wjeździe w Balicach koło Krakowa, na tej autostradzie z dwóch stron pojawiło się kilkudziesięciu motocyklistów. Frekwencję obniżyła deszczowa pogoda. Dla protestujących motocyklistów wydzielono dwie bramki, przez które przejazd tym razem był bezpłatny. Potem pojawili się właściciele jednośladów w samochodach osobowych. Również skrupulatnie odliczali należność za przejazd, co spowodowało niewielkie opóźnienia. - To już trzeci nasz protest na A4. W ten sposób nadal przypominamy, że problem wysokości opłat pobieranych za jednoślady nie został rozwiązany - zaznaczył Szewczyk. Rzeczniczka spółki zarządzającej A4 firma Stalexport Autostrada Małopolska (SAM) Alicja Rajtar poinformowała, że firma nie zmieniła swojego stanowiska w tej sprawie. Przypomniała, że ustalając cennik opłat, firma kieruje się rozporządzeniem ministra infrastruktury. Zgodnie z jego zapisami, motocykle i samochody osobowe są zakwalifikowane do tej samej kategorii pojazdów i dlatego opłaty są takie same. W sobotnim proteście przeciwko pobieraniu opłat za przejazd autostradą A1 uczestniczyło około 100 motocyklistów. Akcja trwała ponad dwie godziny, w czasie których jej uczestnicy bardzo skrupulatnie dokonywali opłat blokując w ten sposób cztery z ośmiu bramek na wyjeździe z autostrady w Rusocinie koło Gdańska. Jak poinformował mł. asp. Krzysztof Siemiaszko z pomorskiej drogówki, mimo protestu ruch na autostradzie odbywał się bez zakłóceń. Natomiast w proteście na autostradzie A2 wzięło udział około 30 motocyklistów. Jak poinformował rzecznik prasowy poznańskiej policji Zbigniew Paszkiewicz, ruch na autostradzie w trakcie protestu odbywał się bez przeszkód. Było tak m.in. dlatego, że motocykliści mieli wyznaczoną specjalną bramkę w punktach poboru opłat. Motocykle stanowią ok. 1 proc. pojazdów przemieszczających się autostradą A2. - Ten protest powinien być skierowany nie do koncesjonariuszy, tylko do ministerstwa infrastruktury, ponieważ to ono może zmienić, lub znieść, opłaty dla motocykli. Obecnie kwestie opłat są zapisane w umowach koncesyjnych. Aby zmienić opłaty, trzeba zmienić umowy koncesyjne - zwróciła uwagę rzeczniczka prasowa spółki Autostrada Eksploatacja, Renata Rychlewska. Uczestnicy protestu wskazują, że ich pojazdy praktycznie nie powodują zużycia nawierzchni ani nie są obciążeniem dla płynności ruchu. Mimo to, za przejazd autostradą płacą tyle samo, co kierowcy samochodów, np. na ponad 60 kilometrowym odcinku A4 Kraków - Katowice - 13 zł, a na 90 kilometrowym odcinka A1 z Trójmiasta do Nowych Marzów pod Grudziądzem - 17,50 zł. Właściciele jednośladów chcielibyśmy płacić mniej, albo - na wzór wielu innych krajów europejskich - zostać zwolnionymi z opłat. W tydzień po pierwszym proteście motocykliści przygotowali pismo do resortu infrastruktury. Odwołują się w nim do ustawy o autostradach płatnych oraz Krajowym Funduszu Drogowym, w której motocykle zostały uznane za osobną kategorię pojazdów i jako takie objęte inną opłatą za przejazd autostradą. Apelują więc do ministra o faktyczne wydzielenie dla ich pojazdów osobnej kategorii i na tej podstawie - zniesienie opłaty lub obniżenie stawek. Motocykliści po raz pierwszy zaprotestowali na autostradzie A4 31 lipca. Spowodowali wtedy przed bramkami kilkukilometrowe korki.