Dziś szczypiorniści SPR BRW Stali Mielec rozpoczynają rundę rewanżową. Ich pierwszym rywalem będzie Vive Kielce, z którym na inaugurację ligi przegrali 44:25. Była to najwyższa porażka naszego zespołu w obecnym sezonie. Przeszłością jednak nikt w Mielcu nie żyje. Mimo że rywal to lider rozgrywek i główny faworyt do mistrzostwa, podopieczni Ryszarda Skutnika bez strachu czekają na konfrontację z nim. Jest ku temu kilka powodów. Pierwszym są ligowe punkty. Choć nikt nie daje beniaminkowi większych szans w starciu z ligowym potentatem, podopieczni Ryszarda Skutnika wierzą, że są w stanie sprawić niespodziankę. - We własnej hali postaramy się postawić kielczanom jak najwyższe wymagania. Zamierzamy już do końca tego sezonu nie dać się tutaj pokonać. W tej sytuacji musimy więc urwać punkty Vive - zapowiada bramkarz Stali, Bartłomiej Pawlak. Utrzeć nosa Wencie Popularny "Gołota" oraz Paweł Gawęcki, Tomasz Mochocki, Tomasz Mróz i Łukasz Janyst grali w przeszłości w kieleckim zespole. I to jest właśnie kolejny powód, dla którego stalowcom tak zależy na wygranej. - Chcemy udowodnić, że grać potrafimy i pochopnie z nas zrezygnowano - dodaje Bartek Pawlak. - Postaramy się utrzeć trochę nosa trenerowi Bogdanowi Wencie i jego podopiecznym. Zadanie jednak nie będzie proste. Trener Wenta na każdej pozycji ma po dwóch wartościowych zawodników, podczas gdy Stal dysponuje bardzo wąską kadrą. Jakby tego było mało, dziś nie będzie mógł zagrać Michał Przybylski, który w ostatnim meczu otrzymał czerwoną kartkę za przepychanki z rywalem. Tradycyjnie te braki mielczanie postarają się nadrobić zaangażowaniem i ambicją. Liczą też na pomoc swoich kibiców, którzy to spotkanie będą mogli obejrzeć za darmo. p