Mimo braku kilku podstawowych graczy (m.in. braci Marcina i Krzysztofa Lijewskich, Michała Jureckiego i Karola Bieleckiego) Polacy od początku sukcesywnie budowali przewagę nad rywalem. Czarnogórcy dopiero w 7. minucie spotkania po raz pierwszy pokonali rewelacyjnie spisującego się w polskiej bramce Sławomira Szmala. - Naszą grę oparliśmy na obronie, bo trapią nas kontuzje - mówił po meczu trener biało-czerwonych Bogdan Wenta. - W dniu meczu operację kolana przeszedł Michał Jurecki, z tego co wiem, na razie wszystko z nim dobrze. Do Bydgoszczy przyjechał Krzysiu Lijewski, próbował trenować, ale na próbach się skończyło. Z tego powodu musiałem mocno przebudować nasz skład i naszą taktykę. Na boisku pojawiło się kilku młodych graczy, m.in. Sebastian Rumniak i Damian Kostrzewa. Chłopcy pokazali, że nie grają nazwiska ale ludzie, że nadal jesteśmy zgraną drużyną i bardzo się z tego cieszę. To ważne przed niedzielnym meczem z Rumunią, który z pewnością będzie trudniejszą przeprawą w drodze do finałów Euro. Bogdan Wenta komplementował również kibiców i halę. - Dziękuję publiczności, nie spodziewaliśmy się takiego dopingu. Dzięki kibicom zdobyliśmy kilka punktów więcej. Bardzo spodobała nam się też bydgoska hala i mam nadzieję, że szybko tu wrócimy. Kolejna okazja będzie już wiosną. Po dostawieniu przenośnych trybun może tu się zmieścić jeszcze więcej kibiców, a poza tym konstrukcja hali sprawia, że jest doskonala np. podczas transmisji telewizyjnych, tak jak dzisiaj. Kamery zupełnie nie przeszkadzają zawodnikom. W innych, mniejszych halach bywa z tym różnie, a w przypadku tak szybkiej i kontaktowej gry, jaką jest piłka ręczna, to ważne, aby zawodnik nie wpadał w sprzęt telewizyjny czy osoby go obsługujące. Zdaniem trenera Czarnogóry Ranko Popovica, grając przeciwko Polakom jego drużyna zebrała przede wszystkim sporo doświadczenia, które powinno zaprocentować w kolejnych spotkaniach eliminacyjnych. - Popełniliśmy sporo błędów w ataku, a Polacy to wykorzystali, bo są bardziej doświadczoną ekipą. W drugiej połowie poprawiliśmy naszą grę w obronie i ataku, jednak pozwoliło to nam zbliżyć się do Polaków jedynie na pięć punktów. W moim zespole było sporo debiutantów i myślę, że trochę zjadła ich trema. Debiut przeciwko Polsce to wysoko postawiona poprzeczka i mam nadzieję, że moi chłopcy wiele się dziś nauczyli - dodał trener Czarnogórców. Zawodników w hali "Łuczniczka", mimo późnej godziny, dopingowało 4500 kibiców. Dobrą organizację meczu docenił delegat EHF (Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej) Słoweniec Stefan Jug, który do ofiacjalnego protokołu pomeczowego dopisał odręczną notatkę "very good organization!". W eliminacjach do Mistrzostw Europy, które odbędą się w 2010 r. w Austrii, Polska i Czarnogóra trafiły do grupy I, w której oprócz nich o awans do finałów walczą: Szwecja, Rumunia i Turcja. Wiadomość pochodzi ze strony oficjalnej Urzędu Miasta Bydgoszczy.