Wolontariusze otrzymali anonimowe zgłoszenie. Gdy przybyli na miejsce, znaleźli dwa psy. Jednym z nich był amstaf o imieniu Diego. Pies miał na szyi mocno zaciśniętą kolczatkę. Na jego ciele przedstawiciele Ekostraży zauważyli liczne rany od żrącej substancji. W mieszkaniu panował bałagan, a psy pozbawione były jedzenia i wody. Według relacji właścicielki Diego od kilku tygodni był bity, psikany gazem pieprzowym i polewany domestosem przez jej partnera. Mężczyzna znęcał się nad nim, by ukarać kobietę. "Cały czas był katowany" - Był ofiarą znęcania się, to nie było jednostkowe znęcanie się, tylko cały czas był katowany, to widać po tym psie, po jego zachowaniu, po tym jaki ma stosunek do ludzi, jak reaguje na człowieka - mówił na antenie Polsat News Dawid Karaś ze Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Ekostraż. Pracownicy Ekostraży pracującą nad wezwaniem do prokuratury. Obecnie Diego przebywa w azylu do zwierząt. Jest spokojny i czuje się lepiej. "Pies Diego już u nas, na początku znerwicowany, nieufny, na koniec, po podaniu pierwszych leków i po prostu okazaniu mu serca, bardzo się otworzył i nie chciał na krok opuścić wolontariuszek, które prawdopodobnie uratowały mu życie przed kolejnym atakiem kata. Czekamy na wyniki badań. Diego będzie szukał tymczasu - już teraz widzimy, że to cudowny pies, zakochaliśmy się w nim i nie możemy przeboleć, że trafił na ludzkiego sadystę" - czytamy w komunikacie Ekostraży.