Po ostatnim gwizdku sędziego okazało się, że piłka nożna to sport niezwykle nieprzewidywalny, a statystyka to najwyższy stopień słowa kłamstwo. Od dziś Pogoń rządzi nie tylko w metropolii, ale również na Pomorzu Zachodnim. W meczu czternastej kolejki rozgrywek piłkarskiej II ligi podopieczni Piotra Mandrysza pokonali Kotwicę Kołobrzeg 2:1. Zanim jeszcze piłkarze wybiegli na boisko, kibice byli świadkami pierwszej niespodzianki w postaci? wyjściowego składu. W podstawowej jedenastce mecz rozpoczął Paweł Posmyk, który w ostatnich meczach rozpoczynał mecz raczej na ławce rezerwowych oraz Jakub Zawadzki, dla którego był to debiut w barwach Pogoni na drugoligowych boiskach. - Myślę, że zagrałem dzisiaj dobre spotkanie - powiedział tuż po meczu obrońca Pogoni. W II lidze jeszcze nie grałem, było to dla mnie nowe doświadczenie, więc chyba mogę być z siebie zadowolony. Kibiców zapewne zdziwiła również nieobecność w wyjściowym składzie Macieja Ropiejki. Wszelkie wątpliwości na ten temat rozwiał szkoleniowiec Pogoni podczas konferencji prasowej. - Pozwoliłem Maćkowi trochę odpocząć, bo za trzy dni gramy bardzo ważny i trudny mecz z liderem - Gawinem Królewska Wola. Mam nadzieję, że ta zagrywka przyniesie w sobotę efekt. Spotkanie rozpoczęło się od natarcia Pogoni, która do tego spotkania przystąpiła wyraźnie zmotywowana i zmobilizowana. Szczególnie aktywny był Marek Kowal, który raz po raz szarpał defensywę rywala. W 3 minucie nasz napastnik po świetnym, prostopadłym podaniu z ogromną lekkością urwał się spod opieki obrońców Kotwicy i ruszył na bramkę rywala. W pełnym biegu wpadł w pole karne, jednak będąc naciskanym przed powracających obrońców gości, przewrócił się. Sędzia jednak nie dopatrzył się przewinienia i nakazał grać dalej. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Dwie minuty później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tomasza Parzego najlepszy strzelec Pogoni przyjął piłkę stojąc tyłem do bramki, obrócił się i posłał piłkę tuż przy słupku bramki strzeżonej przez Kamila Ryłkę. Pogoń niespodziewanie obejmuje prowadzenie. Pierwszy celny strzał na bramkę Roberta Binkowskiego zawodnicy z Kołobrzegu oddali w dziesiątej minucie. Po dośrodkowaniu z prawej strony od Marciniaka najwyżej w polu karnym wyskoczył Andrzej Matwijów, który strzałem głową próbował skierować piłkę do siatki. Na szczęście nasz bramkarz był na posterunku. Była to jednak jedyna akcja kołobrzeżan w tej części meczu. Portowcy natomiast cały czas przeważali i po dwudziestu minutach powinni już prowadzić 3:0. W szesnastej minucie po przejęciu piłki w środku pola nasi zawodnicy wyprowadzili kapitalny kontratak. Piłkę na lewo rozprowadził Kowal, piłka trafiła do Woźniaka, ten wpadł w pole karne, jednak próba podania do wchodzących napastników zakończyła się w rękach goalkeepera Kotwicy. Chwilę później swoją szansę na podwyższenie wyniku zmarnował Jakub Zawadzki. Akcję rozpoczął Paweł Posmyk, wpadł w pole karne, odegrał piętą na dziesiąty metr do niepilnowanego "Zawady", ale obrońca Pogoni posłał piłkę obok słupka. - Trener przed meczem powiedział mi, żebym zagrał 80% w defensywie, 20% w ataku. Z przodu nie miałem zbyt wielu okazji, poza tą z pierwszej połowy, kiedy zabrakło zimnej krwi do podwyższenia prowadzenia. Ale to też efekt tego, że nie gram zbyt wiele i nie czuję jeszcze piłki - tłumaczył po meczu bohater tej akcji. Po pierwszych dwudziestu minutach tempo meczu wyraźnie spadło. Pogoń nie przeprowadzała już frontalnych ataków, natomiast Kotwicy brakowało wyraźnie pomysłu na sforsowanie świetnie dysponowanej szczecińskiej defensywy. Do przerwy więc podopieczni Piotra Mandrysza prowadzili 1:0 i w dobrych nastrojach mogli zejść do szatni na zasłużoną przerwę. Początek drugiej odsłony również nie obfitował w emocje. Kotwica cały czas grała zachowawczo, Pogoń natomiast spokojnie kontrolowała grę i utrzymywała korzystny wynik. Mecz wymknął się naszym piłkarzom spod kontroli w 81 minucie. Wtedy to po faulu na Krzysztofie Rusinku w polu karnym sędzia Damian Skórka wskazał na wapno. Do piłki podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem nie dał szans Robertowi Binkowskiemu. "Wiedziałam, że nie wygrają" - dało się słyszeć od jednej z obserwatorek tego spotkania. Jak mówi jednak stare piłkarskie powiedzenie "póki piłka w grze wszystko jest możliwe". Oto bowiem nasi piłkarze ruszyli do ataku i po chwili, ku uciesze publiczności, znów wyszli na prowadzenie! Piłkę w narożniku pola karnego wywalczył Marcin Woźniak, wyłożył ją do Marka Kowala, a nasz snajper strzałem w długi róg nie dał szans bramkarzowi gości. W ostatnich minutach Pogoń zastosowała istną "obronę Częstochowy", starając się dowieść korzystny wynik do końca. Taka postawa mogła się zemścić na podopiecznych Piotra Mandrysza, bowiem piłkarze z Kołobrzegu mieli w ostatnich minutach dwie, kapitalne okazje do strzelenia bramki. Najpierw jednak piłkę po strzale Rafała Komara zdołał wybić Paweł Skrzypek, a chwilę później do pustej bramki futbolówki nie potrafił skierować Wołodymir Stareckij. Po końcowym gwizdku na trybunach zapanował szał radości. Pogoń Szczecin w derbach Pomorza pokonała Kotwicę Kołobrzeg 2:1! Gole: 1:0 Kowal 5 min. 1:1 Rusinek 82 min. 2:1 Kowal 85 min. Widzów: 1700 Sędzia: Damian Skórka Pogoń Szczecin: Robert Binkowski - Marcin Woźniak, Marcin Dymek, Paweł Skrzypek, Jakub Zawadzki (76 min. Wojciech Żaczek) - Tomasz Rydzak, Tomasz Parzy (90 min. Maciej Ropiejko), Adrian Sobczyński, Mateusz Świniarek (46 min. Cezary Przewoźniak) - Paweł Posmyk, Marek Kowal Kotwica Kołobrzeg: Kamil Ryłka - Daniel Małkowski, Kamil Stankiewicz, Olekandr Zdanov, Damian Kaciczak - Michał Pietroń, Honorat Stróż (46 min. Jarosław Teśman), Andrzej Matwijów (60 min. Wołodymir Stareckij), Józef Misztal (66 min. Rafał Komar) - Filip Marciniak, Krzysztof Rusinek Grzegorz Lemański