Najważniejsze jest ustalenie, czy 62-letni mężczyzna był poczytalny w chwili ataku. Wiadomo, że wcześniej leczył się psychiatrycznie i jest niezrównoważony emocjonalnie. Potwierdza to jego rodzina, która zerwała kontakt z mężczyzną. Jeszcze wczoraj przed przewiezieniem zatrzymanego do policyjnego aresztu, pobrano od niego krew, żeby zbadać ją na obecność alkoholu lub innych środków odurzających. Od wyników badań lekarskich i laboratoryjnych będzie zależeć, czy mężczyzna odpowie za zabójstwo czy usiłowanie zabójstwa. Jak nieoficjalnie ustaliła reporterka radia RMF FM Agnieszka Wyderka, mężczyzna, mieszkający w niedalekim Słomkowie, był stałym klientem GOPS-u i korzystał z różnego rodzaju wsparcia. Jego wizyty w ośrodku nierzadko kończyły się krzykami i wyzwiskami pod adresem pracowników socjalnych. Wczoraj około godziny 13:15 mężczyzna wszedł do pomieszczeń na pierwszym piętrze GOPS-u, oblał łatwopalną cieczą fragment korytarza i jedno z pomieszczeń, a następnie podpalił. Jedna kobieta zmarła, druga walczy o życie Jak powiedział rzecznik skierniewickiej straży pożarnej Mariusz Wielgosz, kilku pracownicom ośrodka udało się uciec z płonącego budynku, ale jedną musieli wynieść ze środka strażacy. Kobieta zmarła po kilkudziesięciu minutach reanimacji w karetce pogotowia. Ciężko poparzona została jeszcze jedna pracownica GOPS-u. Do szpitala w Warszawie zabrał ją śmigłowiec LPR-u. Jej stan określany jest jako bardzo ciężki, zagrażający życiu. Strażacy nie wykluczają, że napastnik oblał łatwopalną cieczą i podpalił bezpośrednio również kobiety. Śledztwo ws. podpalenia wszczęła prokuratura w Skierniewicach. Jak poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, będzie ono prowadzone pod kątem zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Już wczoraj na miejscu tragedii pojawili się przedstawiciele ministerstwa pracy. Obiecali pomoc psychologiczną dla pracowników i ich rodzin. Resort pomaga też przywrócić pracę ośrodka, tak by ludzie otrzymali pomoc przed świętami. (j.) Agnieszka Wyderka