W piątek strony wygłosiły mowy końcowe w procesie, którego przewód zakończył się 11 maja.- Niestety nie możemy cofnąć czasu. Gdybym mógł, to na pewno bym to zrobił - wyraził ze skruchą przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie oskarżony Filip S., były policjant. Chodzi o feralną interwencję sprzed lat. Zostawili mężczyznę w lesie. Usłyszeli zarzuty Filip S. i Karolina F. patrolując ulice Pobiedzisk, dostali wezwanie do mężczyzny, który leżał na ulicy - był pod wpływem alkoholu. Zamiast zawieźć go do najbliższej izby wytrzeźwień, wzięli go do radiowozu, wywieźli poza granice miasta i zostawili w lesie. Zwłoki 36-letniego Piotra M. znaleziono dzień później w miejscu, gdzie go pozostawiono. Wywieźli 36-latka do lasu, mężczyzna zmarł. Koniec procesu byłych policjantów Policjanci usłyszeli trzy zarzuty: niedopełnienia obowiązków, nieudzielenia pomocy i narażenie na utratę życia lub zdrowia. Filip S. skorzystał wówczas z prawa do odmowy składania wyjaśnień, jego koleżanka zdecydowała się zeznawać . Oskarżony postanowił zeznawać Oskarżony były funkcjonariusz zdecydował się teraz zeznawać. - Ta interwencja nie miała tak wyglądać, minęły trzy lata, a ja ją widzę tak, jak dzisiaj, widzę twarz pana Piotra, będę to widział pewnie już do końca swojego życia - powiedział przed sądem oskarżony Filip S. Pobiedziska: Pies wskoczył do lodowatej wody. Za nim ruszyła jego właścicielka - Nie chciał sam jechać na izbę wytrzeźwień, co przecież potwierdziła pani prokurator w uzasadnieniu aktu oskarżenia. To były dla niego koszta, a najbliższa izba wytrzeźwień była wtedy w Poznaniu. Wiem, że ta interwencja nie była zgodna z procedurami, skłamaliśmy w służbowych notatnikach, ale nie jestem takim człowiekiem, jak zarzuca mi się w akcie oskarżenia - kontynuował były mundurowy. Prokurator domaga się bezwzględnego więzienia Obrońca oskarżonego, adwokat Michał Lewicki podkreślił przed sądem, że "sam fakt złożenia przez współoskarżonego wyjaśnień obciążających inną osobę nie dowodzi, że okoliczności i fakty w nich zawarte rzeczywiście miały miejsce". Co do winy oskarżonych nie ma żadnych wątpliwości prokuratura, która domaga się "wymierzenia oskarżonemu kary pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia". - Natomiast w przypadku pani oskarżonej były to wnioski pozbawienia wolności z warunkowym okresem jego wykonania - mówił prokurator Jarosław Żak. Awantura w Bednarach. "Ludzie pomstują na mistrza Zasadę!" W przypadku Filipa S. chodzi o dwa lata i dwa miesiące bezwzględnego więzienia. Jego obrońca wnioskował "o orzeczenie kary wolnościowej. - Przez co również rozumiem karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem - wyjaśnił adwokat. Wyrok w tej sprawie zapadnie 11 czerwca.