Awans Podbeskidzia jest sporą niespodzianką, a okoliczności, w jakich do niego doszło były wręcz sensacyjne. Pierwsze spotkanie w Krakowie pierwszoligowiec wygrał 1:0. W rewanżu faworyt szybko odrobił straty po samobójczym trafieniu Słowaka Roberta Demjana. Gdy krótko po przerwie Bułgar Cwetan Genkow podwyższył na 2:0, wydawało się, że Wiśle nic nie odbierze awansu. Jednak w 59. minucie Adam Cieśliński, a kwadrans przed końcem gry Tomasz Górkiewicz zdobyli gole dla gospodarzy. Remis 2:2 to awans Podbeskidzia i największy sukces w historii tego klubu. Złej passy wiosną nie może przełamać Jagiellonia. Ekipa trenera Michała Probierza nie wygrała żadnego z pięciu meczów. W lidze zapłaciła za to stratą pozycji lidera, a w środę pożegnała się z Pucharem Polski. Z Lechią spotkała się już po raz trzeci (raz w ekstraklasie) w ciągu dwóch tygodni i nie zdołała wygrać. Remis 1:1 w Białymstoku zapewnił awans gościom, gdyż w Gdańsku było 0:0. Lechia prowadziła po golu Łotysza Ivansa Lukjanovsa, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Litwin Andrius Skerla. Kwadrans przed końcem rzutu karnego nie wykorzystał najlepszy snajper Jagiellonii Tomasz Frankowski - piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek. We wtorek z awansu do półfinału cieszyli się kibice i piłkarze Legii Warszawa. Wygraną z Ruchem Chorzów 2:0 zawdzięczają oni głównie zdobywcy obu goli Chorwatowi Ivicy Vrdoljakowi. W dwóch poprzednich edycjach PP te zespoły również rywalizowały ze sobą i w obu przypadkach lepsi byli Niebiescy. Od dwóch tygodni w czołowej czwórce rozgrywek jest Lech Poznań. Mistrz kraju wyeliminował Polonię Warszawa. Półfinały zaplanowano na 5/6 kwietnia oraz 19/20 kwietnia.