- To naprawdę utrudnia ludziom życie. Żeby dojechać do Zielonej Góry z okolic Pomorska, trzeba teraz nadrobić około 30-40 km - przekonuje mieszkaniec jednej z miejscowości. Dlatego pokonywanie rzeki pieszo i skracanie trasy stało się bardzo popularne. Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe z Zielonej Góry ostrzega ryzykantów, że dno rzeki bywa zdradliwe. - Dno może być różne, można się w nim zapaść, ugrzęznąć, co prowadzi często do utopień. My możemy tylko ostrzegać i mówić, jakie niebezpieczeństwa się z tym wiążą - mówi Anna Korczak, ratowniczka z lubuskiego WOPR-u.