Od kiedy przy ul. Matejki powstało boisko ze sztuczną nawierzchnią, wiadomo było, że jego zbudowanie było strzałem w "dziesiątkę". Przeżywa oblężenie, szczególnie popołudniami trudno znaleźć tam miejsce. Okazało się, że jest sporo ludzi, którzy lubią pograć w "kopaną". Szansa na reanimację Pojawienie się takiego obiektu dało nadzieję włodarzom i piłkarzom Nowosolskiej Ligi Piłki Nożnej Pięcioosobowej, że może uda się odbudować siłę miejskiej, amatorskiej, małej piłki. Przez wiele lat zjawisko to miało olbrzymią siłę, jednak ostatnio popularne "piątki" zaczęły mocno podupadać. Powstał pomysł, by na sztucznej nawierzchni zorganizować turniej, tak na próbę, czy jest szansa wykrzesać w młodych mieszkańcach miasta chęć na grę w piłkę, na grę z zasadami, tabelami, zdrową rywalizacją. Celem "piątek" jest bowiem przeniesienie rozgrywek na zdrowszą, sztuczną nawierzchnię. Trzeba było jednak wcześniej sprawdzić, czy w mieście jest jeszcze na tyle silny potencjał piłkarski, by o takich rozgrywkach w ogóle myśleć. Włodarze ligi przy pomocy naszej redakcji i MOSiRu doprowadzili do organizacji tego turnieju. Zgłosiło się 8 zespołów. Przeprowadzono losowanie, stworzono 2 grupy po 4 zespoły. Tuż przed turniejem okazało się, że jeden z zespołów wycofał się. Marabut nie leci dalej W sobotę o 9 rano rozpoczęła swoje rozgrywki grupa "B". Zmierzyły się w niej trzy zespoły: Dozamet, Termodom i ikona nowoslskich "piątek" zespół "Marabuta". Mecze trwały dwie połowy po 20 minut każda. Drużynę na boisku tworzyło siedmiu zawodników w polu i bramkarz. Nie było limitu zmian. Pierwszą potyczką pierwszego turnieju takiego typu był mecz Termodom - Marabut. W drużynie Termodomu pojawiło się kilka piłkarskich nazwisk. I to głównie ci zawodnicy, zbratani z piłką nieomalże profesjonalnie, nadawali ton poczynaniom Termodomu. Marabut wyszedł w swoim standardowym składzie. W tym zespole nie obowiązuje zasada, że skoro ma grać turniej, musi robić łapankę na zawodników, by zrobić wynik. Grają zawsze sami swoi. Bez względu na stawkę, bez względu na wynik. Niezaznajomieni z boiskiem, nieco zaskoczeni szybkością i skutecznością gry rywala doznali sromotnej porażki 1:11. Z boiska schodzili jakby zaskoczeni, że stracili tyle bramek. W drugim meczu Termodom grał z Dozametem. Kibice wzmocnili się kilkoma zawodnikami Arki, którzy okazali się kluczowymi postaciami tego pojedynku. Termodom jednak w pierwszym meczu już osiodłał wysoką falę i mknął na niej niszcząc wszystko z łoskotem. I choć Dozamet do przerwy prowadził 2:1, finalnie musiał oddać pole rywalowi przegrywając 3:5. Był to mecz, w którym wielu stojących naprzeciw siebie zawodników doskonale się znało. Miejsca na sentymenty jednak nie było, trzeszczały kości, atmosfera iskrzyła. Meczem rozstrzygającym o awansie do dalszej fazy rozgrywek był mecz Marabut - Dozamet. Oba zespoły przegrały swoje mecze. Patron i duch opatrznościowy Marabuta, Zdzisław Stachowiak, najwyraźniej tchnął moc w swój team, bo Marabut zagrał bez kompleksów i zaczął punktować młodych piłkarzy Arki. Tajemnych mocy starczyło jednak do... 39. minuty i 58 sekundy. Wtedy, dwie sekundy przed końcem meczu Dozamet wyrównał na 4:4. Dzięki lepszemu stosunkowi bramek zapewnił sobie awans. Podłamani piłkarze Marabuta tuż po wznowieniu dali sobie wbić jeszcze jedną bramkę. Z grupy wyszły Termodom i Dozamet. Zwroty akcji Od godz. 14.00 grała grupa "A". W niej grały 4 zespoły Ole-Team, Actimelki, MP-Bud i Tygodnik Krąg. W pierwszym meczu spotkały sie dwa młode zespoły, Actimelki i Ole-Team. W pierwszej połowie przewagę uzyskali ci pierwsi, do przerwy prowadzili 3:1 szczególnie dzięki rewelacyjnej postawie swojego bramkarza. W drugiej odsłonie Ole-Team wszystko rzucił na jedną kartę. Zapalczywością, nieustępliwością i ambicją doprowadził do remisu 4:4. Jednak w turniejach tego typu remis nie jest dobrym wynikiem. Drugi pojedynek w tej grupie to mecz MP-Bud kontra Krąg. Do przerwy prowadzili piłkarze MP-Bud 3:2, zespołowi Kręgu nie udało się między innymi wykorzystać rzutu karnego. Po przerwie zespół MP-Budu trafił jeden raz, piłkarze Kręgu 4 razy i wygrali 6:4. Po chwili Krąg grał z Actimelkami. Młodzi piłkarze skupili się na defensywie jakby w oczekiwaniu, kiedy "dziadków" złapie zmęczenie. Zagrali va banque i to się opłaciło. Mimo że do przerwy przegrywali 1:3, dogonili finalnie zespół Kręgu i zremisowali 6:6. W kolejnym meczu MP-Bud musiał wygrać, by myśleć o wyjściu z grupy. Na drugi remis nie mogli sobie pozwolić piłkarze Ole-Teamu. MP-Bud szybko zdobył przewagę i skutecznie kontrolował grę. Ole-Team gonił czas, spieszyli się, atakowali zachłannie a MP-Bud punktował z kontry. Stąd wynik tego meczu 10:0 dla MP-Bud. Po chwili MP-Bud wygrał 4:1 z Actimelkami przez cały mecz trzymając bezpieczny wynik. Z 6 punktami MP-Bud mógł być juz pewnym awansu. W ostatnim meczu, w którym zwycięstwo dawało bilet do półfinałów Ole-Team zmierzył się z Kręgiem. Tutaj po meczu chwilami balansującym na granicy remisu finalnie 7:3 wygrał Krąg i zajął pierwsze miejsce w grupie. W sobotę finał W nadchodzącą sobotę zostaną rozegrane ostatnie mecze turnieju. Pierwsza para półfinałowa to Termodom - MP-Bud, drugą tworzą Dozamet i Krąg. Zwycięzcy tych meczów zmierzą się w finale, pokonani zagrają o 3 miejsce. W meczu o 5 miejsce Marabut zagra z Actimelkami. Początek meczów w sobotę o godz. 9.00. Zapraszamy kibiców. Chciałbym jeszcze przypomnieć, że ten turniej ma być obrazem tego, jak ma być liga piątek piłkarskich w przyszłym sezonie. Jeśli będą powtarzać się takie sytuacje, w których dorośli ludzie najpierw działają a potem myślą, kiedy zamiast grą zajmują się ubliżaniem innym, kiedy słowem, agresją, krzykiem, psują zabawę, powtarzam wielkimi literami - ZABAWĘ - w piłkę, wątpię, czy znajdą się chętni, by brać w takich rozgrywkach udział. Chęć wygranej nie może przyćmiewać rozumu, bo nie gramy o milion dolców ani o życie. Gramy, żeby się zmierzyć, pokopać w piłkę, pocieszyć się jak dzieciak ze zdobytej bramki, spędzić czas wśród takich ludzi, których ta zabawa też kręci. I jeśli panowie piłkarze tego nie pojmiemy, następny turniej możemy rozegrać w samotności we własnym pokoju piłką o ścianę. Wtedy wygrać wygramy, ale sensu w tym zero. Szanujmy się w sobotę, przyjdźmy pograć w piłkę. Marek Grzelka