Mecz od początku był bardzo wyrównany. W I kwarcie prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Do trójki jak zwykle skutecznych Amerykanów dołączył tym razem Tomasz Zabłocki, na którego barakach spoczywał ciężar zdobywania punktów w II kwarcie. Do przerwy Kotwica wygrywała 49:45. - Wiedzieliśmy, że dla nas jest to niezwykle ważny mecz i będzie to trudne spotkanie. Do przerwy mieliśmy problem z zatrzymaniem Zabłockiego. Rzucił nam siedem trójek mimo wcześniejszych założeń przedmeczowych. Nie do końca realizowaliśmy to, co powinniśmy. Po przerwie tylko raz zagubiliśmy się i dostaliśmy od razu trójkę. To był problem w pierwszej połowie i w jednej akcji drugiej połowy - mówił trener gospodarzy, Paweł Blechacz. Losy pojedynku rozstrzygnęły się w końcówce. W IV kwarcie goście prowadzili 73:71 ale ostatnie słowo należało do rywala. Piotr Stelmach najpierw zablokował Keddrica Maysa, a następnie trafił ważną trójkę. Od tego momentu punktowali już miejscowi, a Znicz był zagubiony i bezradny (w całym meczu gracze z Jarosławia zanotowali aż 15 strat). - Końcówka lepsza dla gospodarzy. Keddric Mays wziął na siebie ciężar gry, ale to mu nie wyszło. Ale tak to bywa, nie zawsze wszystko się udaje. Jestem zadowolony, że grali lepiej niż tydzień temu. Czyli pomału wychodzimy z kryzysu. - mówił po spotkaniu na konferencji prasowej trener Znicza Dariusz Szczubiał. Kotwica Kołobrzeg-Znicz Jarosław 84:78 (27:22, 22:23, 15:18, 20:15) Kotwica: Smith 23 (2x3), Diduszko 9 (1x3), Harrington 19 (5x3), Wichniarz 8 (2x3), Harris 14 oraz Stelmach 11 (3x3), Rduch 0, Bręk 0, Brown 0. Znicz: Mays 14 (3x3), Zabłocki 23 (7x3), Chappell 17 (3x3), Sarzało 4, Williamson 20 oraz Wyka 0, Witos 0, Mikołajko 0. Sędziowali: Wojciech Imiołek, Tomasz Kudlicki, Marek Borowy. Widzów 1200. Kotwica kontra Znicz 13/33 (39 proc.) za 3 pkt 13/26 (50 proc.) 21/34 (61 proc.) za 2 pkt 15/34 (44 proc.) 3/72 (42 proc.) osobiste 9/11 (81 proc.) 30 (A-9, O-21) zbiórki 26 (A-5, O-21) 14 faule 16 rm