Zdobywczynie Pucharu Polski zapewniły sobie udział w rozgrywkach Ligi Mistrzyń sezonu 2009/10 oraz otrzymały 150 tys. złotych premii. W sobotę, w spotkaniach półfinałowych, BKS Aluprof wyeliminował GCB Centrostal Bydgoszcz 3:1, a Muszynianka Fakro - obrońcę trofeum Farmutil Piła 3:2. Dobra gra Aluprofu została doceniona w nagrodach indywidualnych przyznanych po zakończeniu finałowego meczu. Najbardziej wartościową zawodniczką (MVP) została Anna Barańska (Aluprof). Pięć innych wyróżnień przyznano również siatkarkom z tego klubu. - Spodziewałam się bardziej wyrównanej gry - mówiła najlepsza siatkarka Europy 2003 roku Małgorzata Glinka-Mogentale, która razem z Dorotą Świeniewicz została zaproszona przez gospodarzy do Olsztyna. - Nie wiem czym tłumaczyć fakt tak jednostronnego spotkania. Chyba tym, że w sobotę drużyna z Muszyny zagrała ciężki pięciosetowy mecz przeciwko Farmutilowi, a Aluprof był krócej na parkiecie i miał więcej czasu na wypoczynek. Takie opinie powtarzały się często po finałowym spotkaniu. Chyba tylko najwierniejsi sympatycy BKS-u Aluprofu stawiali na tak wysokie zwycięstwo tej drużyny. Zwykle padał typ pięciu setów, a szanse obu drużyn oceniano po równo. - Nie ma zdecydowanego faworyta - powiedział w sobotę, po półfinale Muszynianka-Farmutil trener tej drugiej drużyny Jerzy Matlak. - Sam jestem ciekaw kto wygra. O zwycięstwie może zadecydować determinacja i dyspozycja dnia. Bielszczanki były ogromnie zdeterminowane i świetnie dysponowane. Ich libero Agata Sawicka mówiła, że miały być już maksymalnie skoncentrowane na rozgrzewce. - Zostałyśmy dobrze przygotowane taktycznie i zrealizowałyśmy wszystkie założenia trenera Igora Prielożnego - powiedziała po finale. Pierwszego seta BKS Aluprof wygrał najbardziej zdecydowanie ze wszystkich trzech. Prowadził m.in. 8:4, 18:11 i 22:14. Miał ogromną przewagę w bloku. Trzeba jednak przyznać, że do zwycięstwa przyczyniły się rywalki, które popełniały sporo prostych błędów. W drugiej partii było już więcej walki. Trener Bogdan Serwiński dokonał kilku zmian. Przewaga bielszczanek wynosiła już siedem punktów. Muszynianka Fakro odrabiała straty i znowu traciła seriami punkty. Końcówka seta została pewnie wygrana przez BKS Aluprof. - Przez długie okresy gry nie mieliśmy ataku - powiedział trener Serwiński. - Nie potrafiliśmy rozrzucić bloku rywalek. Ten element funkcjonował w Aluprofie momentami wręcz perfekcyjnie. W trzecim secie tylko do pierwszej przerwy technicznej można było mieć wątpliwości co do końcowego rozstrzygnięcia. BKS Aluprof prowadził 8:7. Po wznowieniu gry, dzięki m.in. doskonałym serwisom Czeszki Heleny Horki, siatkarki z Bielska-Białej uzyskały przewagę 14:10. Grały coraz pewniej oraz swobodniej i nawet drobne potknięcia nie wyprowadzały ich z równowagi. Muszynianka Fakro po raz pierwszy zagrała w finale Pucharu Polski. Startu tego nie zaliczy do udanych. - Byłyśmy wyraźnie gorszym zespołem. Zabrakło sił i chęci - krótko podsumowała rozgrywająca pokonanej drużyny Agnieszka Śrutowska.