- Nie był to mój najlepszy dzień. Włoch jest zawodnikiem, który dobrze gra właściwie tylko na kortach ziemnych, a ja wolę szybsze nawierzchnie. Miał dzisiaj sporo szczęścia, bo kilka razy piłki odbijały się dziwnie na nierównościach, albo zahaczały o taśmę i trochę się uzbierało tych szczęśliwych zagrań. Jednak wygrał mecz przede wszystkim dzięki konsekwentnej grze i umiejętnym punktowaniu moich niedociągnięć - powiedział Olejniczak. Pierwszy set nie układał się pomyślnie dla Polaka, który już na początku dwukrotnie stracił swój serwis, przez co zrobiło się 1:5. W siódmym gemie co prawda utrzymał podanie, ale w kolejnym nie zdołał przełamać podania rywala i przegrał partię, po 28 minutach, przy pierwszym setbolu 2:6. Po przegranym setbolu udał się na chwilę do szatni, a po powrocie znów dopuścił do "breaka" i Starace objął prowadzenie 2:1. Po chwili odrobił stratę i wyszedł na 3:2, jednak - jak się później okazało - był to ostatni wygrany przez Polaka gem w spotkaniu, które przegrał przy czwartej piłce meczowej, tracąc po raz piąty własny serwis. 25-letni Polak, trenujący na obiekcie warszawskiej Mery, kolejne niewymuszone błędy w grze kwitował uderzając ze złością rakietą o ziemię i rzucając nią w ławkę, a także kopiąc kort. - Nie było tego zbyt wiele, a rakietą rzuciłem w ławkę tylko raz. To trochę dziwne, bo moje ostatnie dobre wyniki zawdzięczam przede wszystkim "sile spokoju". Jak grałem w Meksyku i Anglii, to wielu zagranicznych zawodników pytało się czy ze mną wszystko w porządku, bo jestem nienaturalnie spokojny, a oni znali moje tradycyjne zachowanie na korcie - powiedział Olejniczak. - Po kilku bardzo dobrych tygodniach dopadł mnie mały kryzys formy i stąd pewnie trochę więcej nerwów. Najlepiej byłoby trochę odpocząć, ale to teraz niemożliwe, bo w przyszłym tygodniu po raz pierwszy wystąpię w eliminacjach Wimbledonu. Nie mam zbyt wielu doświadczeń na trawie, bo tylko raz chyba w 1998 roku, grałem na niej, więc trudno przewidzieć jak będzie teraz" - dodał. W tym sezonie Olejniczak niemal co tydzień poprawia najlepszą pozycję w karierze i w tej chwili jest najwyżej notowanym z polskich tenisistów w rankingu ATP "Entry System -zajmuje 195. pozycję. W ten sposób wyprzedził o kilka miejsc dotychczasowego "lidera" - Łukasza Kubota, który w miniony weekend nie zdołał przejść eliminacji turnieju ATP na trawiastych kortach w londyńskim Queen's Clubie (z pulą nagród 713 tys. euro). W pierwszej rundzie z turniejem pożegnał się jego triumfator z 2003 roku Guillermo Coria, który nie może odnaleźć wysokiej formy sprzed doznawanych w ostatnich sezonach kontuzji. Także tym razem problemy zdrowotne okazały się silniejsze i Argentyńczyk - jeszcze niedawno trzecia rakieta świata - skreczował po przegraniu pierwszego seta 3:6 w pojedynku z Francuzem Florentem Serrą. Oprócz Olejniczaka w kolejnej edycji turnieju, który po raz pierwszy został rozegrany w 2001 roku w Sopocie, a teraz został przeniesiony do Warszawy, wystartuje dwójka polskich tenisistów: Michał Przysiężny i Jerzy Janowicz, wszyscy trzej otrzymali od organizatorów "dzikie karty". Przysiężny, który niedawno wrócił na korty po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją i operacją kolana, trafił w Warszawie na rozstawionego z numerem drugim Hiszpana Tommy'ego Robredo, dwukrotnego triumfatora Orange Prokom Open z 2001 i ubiegłego roku. Mecz ten zaplanowano na wtorek, na godzinę 15.00. Po nich na kort wyjdą Janowicz, który w ubiegłym tygodniu dotarł do finału juniorów w wielkoszlemowym turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu, a także rozstawiony z trójką Argentyńczyk Juan Monaco. Bliski wywalczenia prawa gry w turnieju głównym był w poniedziałek Błażej Koniusz, jednak przegrał w decydującej fazie eliminacji 6:7 (6-8), 5:7 z Litwinem Ricardasem Berankisem, triumfatorem juniorskiego US Open z 2007 roku. Oprócz niego do Orange Warsaw Open 2008 awansowali Belg Christophe Rochus, Słowak Michal Mertinak i Czech David Skoch.