Bogusz urodził się w 1923 w Brześciu. W młodości grał w bialskich drużynach - LOT, Unii i Podlasiu. Ukochanego sportu nie opuścił do końca życia. Wielokrotnie był honorowany przez m.in. ZWWF tytułem Najwierniejszego Kibica. Był na trybunach podczas praktycznie każdego meczu piłki nożnej, szczypiorniaka, a dawniej tenisa stołowego w naszym mieście. Nieważne, czy sparing, liga, czy puchar - Pan Jan, jak wielu z nas go nazywało, oglądał zwycięstwa i porażki, o ile pozwalało mu na to zdrowie. Ja osobiście mam dwa wspomnienia związane z najstarszym kibicem Białej. Pierwsze wiąże się z wyjazdem do Puław na mecz wygrany 3:2 przez Podlasie. Trener Dariusz Banaszuk odebrał wtedy telefon od Pana Jana. Po informacji o zwycięstwie przekazanej przez szkoleniowca, Bogusz miał powiedzieć: Matko Boska, idę do kościoła! Druga historia jest związana także z piłką nożną. Podczas spotkania z Wisłoką zaczął padać deszcz i wspominany kibic ukrył się przed złą pogodą w budce spikera, w której prowadziłem relację na żywo. Patrik Magier przymierzał się do wykonywania rzutu karnego, lecz 87-latek nie chciał oglądać stałego fragmentu gry. Zatkał uszy i mieliśmy go poinformować o skutkach "karniaka". Niestety, piłka nie trafiła do bramki, co chyba najbardziej z nas przeżył właśnie Jan Bogusz. Te i wiele innych historii pokazują, jak wielką stratę poniosło bialskie środowisko kibicowskie. Panie Janie, szacunek na zawsze. Pogrzeb odbył się w poniedziałek w kościele św. Anny. Michał Laudy