Obchody rozpoczęły się przed Pomnikiem Ofiar Grudnia '70. Mieszkańcy miasta i przedstawiciele lokalnych władz zebrali się przed monumentem, by oddać hołd ofiarom. W miejscu, gdzie 41 lat temu padły strzały do protestujących przedstawiciele władz miasta i województwa, delegacje zakładów pracy i związkowcy złożyli kwiaty i zapalili znicze. Doradca prezydenta RP i działacz opozycji demokratycznej w czasach PRL Henryk Wujec powiedział m.in. do zebranych: "Zbieramy się co roku pod tym pomnikiem, dlatego że Polska to nie tylko wydarzenia współczesne, ale również pamięć i historia. Wydarzenia roku '70 zdecydowały, jakimi jesteśmy ludźmi i jak postrzegamy Polskę". Wujec powiedział, że za sprawą wydarzeń grudniowych "Szczecin jest jedną z najważniejszych i integralną częścią Polski. Od tego czasu już nikt nie powie, że miasto nie jest częścią kraju. To tutaj zrosły się krew i idea razem." Metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga pomodlił się za wszystkich Polaków, którzy oddali krew za wolność, nie tylko, w 1970 r. "Nie wolno kierować broni palnej przeciwko tym ludziom, którzy chcą wolności. Są rzeczy, których nie wolno robić w demokratycznym państwie" - zaznaczył arcybiskup. Pomodlił się za wszystkich Polaków, którzy oddali krew za wolność, nie tylko w 1970 r. Mieszkańcy Szczecina, związkowcy, lokalni politycy, sygnatariusz szczecińskich porozumień sierpniowych Marian Jurczyk oraz poczty sztandarowe zakładów pracy, w tym m.in. zlikwidowanej stoczni szczecińskiej, przeszli potem w marszu "Szlakiem robotników" z Pl. Solidarności pod bramę główną stoczni szczecińskiej. Tam odmówiono modlitwę Anioł Pański i złożono kwiaty pod tablicą upamiętniającą zabitych stoczniowców. Idący w marszu mieli ze sobą transparenty "Chwała bohaterom", "Polskie Pomorze". Kilkakrotnie wznoszono pojedyncze okrzyki "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę" i "Solidarność". Marsz, w którym uczestniczyło ponad 100 osób, przebiegł spokojnie. Pod bramą stoczni w samo południe rozległ się dźwięk stoczniowych syren alarmowych. Podobnie jak w całym mieście, gdzie zawyły miejskie syreny. Prezydent Szczecina Piotr Krzystek powiedział pod stocznią, że dzięki robotnikom wybrzeża powstała później Solidarność. Pociski, które zabiły ofiary nie złamały woli wolności w kraju- dodał. Uroczystości zakończy wieczorna msza święta w intencji ludzi pracy w szczecińskiej katedrze koncelebrowana przez abp. Dzięgę. 17 grudnia 1970 roku na wieść o ogłoszeniu przez ówczesne władze państwowe podwyżek cen żywności, w ówczesnej Stoczni im. Adolfa Warskiego wybuchł strajk. Stoczniowcy wyszli na ulice. Dołączali do nich pracownicy innych zakładów oraz mieszkańcy Szczecina. Demonstranci przeszli do centrum miasta pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, chcąc rozmawiać z przedstawicielami KW PZPR. Ponieważ nie spełniono ich postulatu, manifestanci podpalili gmach komitetu. W odpowiedzi milicja i wojsko zaczęły strzelać w kierunku tłumu. Zginęło wówczas 16 osób, ponad 100 zostało rannych. Ciała zabitych chowano po kryjomu w nocy, a w pochówku mogła uczestniczyć jedynie najbliższa rodzina.