Prezydent Katowic Piotr Uszok na konferencji prasowej przedstawił realizację zobowiązań, jakie podjął zimą dla ratowania zadłużonego "po uszy" klubu (wobec ZUS było to 371 tysięcy, wobec fiskusa - 248 tysięcy złotych). W sumie od lutego GKS dostał z gminnej kasy 705 tysięcy, a MPGK Katowice w zamian za reklamę przekazało 1 mln 282 tysiące. To pozoliło spłacać długi i opłacać pikarzy. Klub miał przedstawić program naprawczy i prowadzić kampanię informacyjną dla kibiców (głównie chodziło o ochronę przed graffiti). - Z przykrością stwierdzam, że zobowiązania klubu nie zostały wykonane. Ja swoje zrobiłem. W tym roku nie przewiduję żadnych dodatkowych środków dla klubu z budżetu miasta, ani przekazywanych przez spółki komunalne - oświadczył Uszok. Niedawno wolę utworzenia spółki akcyjnej i przejęcia drużyny wyraziła katowicka firma Centrozap, której prezes Ireneusz Król był przed laty szefem GKS. - Dziękuję za pomoc okazaną przez miasto w tym trudnym dla nas czasie. Bez niej nie utrzymalibyśmy się w lidze. Piłkarze dostawali pensje, premie i mogli normalnie grać. Dalej jednak jesteśmy zadłużeni i pozyskanie sponsora strategicznego jest konieczne. Chętna firma jest. Ja przez minione cztery lata biegałem i błagałem o pieniądze. Mam dość i rezygnuję. Nie widzę przyszłości dla stowarzyszenia we współczesnym futbolu. Chciałbym natomiast pracować w spółce. Mamy szansę wyjścia z długów i musimy ją wykorzystać. Piłkarzom kończą się kontrakty i jeśli sytuacja się nie poprawi - nie będziemy mieli drużyny - powiedział Furtok, przed laty świetny piłkarz GKS i reprezentacji Polski. Po upadku klubu prowadzonego przez Piotra Dziurowicza stanął na czele stowarzyszenia kibiców, które przejęło drużynę w ówczesnej czwartej lidze. Jesienią katowiccy piłkarze wrócą na swój przebudowywany stadion (wiosną grali w Jaworznie), mający podgrzewaną murawę i nowe oświetlenie. Kibicom nie podoba się jednak koncepcja dalszej modernizacji zakładająca budowę widowni na 15 tysięcy miejsc. Delegacja kibiców obecna na konferencji wyszła w jej trakcie, uważając, że prezydent nie chce przyjąć jej argumentów.