- Wiem, że zszedł z Tatr i błąka się nieopodal Zakopanego - opowiada przejęty właściciel hodowli reniferów Jan Pędzimąż. - We wtorek widziano go w Dolinie Strążyskiej. Natychmiast pojechałem tam z karmą i dobrym słowem, mając nadzieję, że podejdzie do mnie. Niestety było bardzo dużo turystów i renifer przerażony znów pobiegł w górę doliną. Mignął nam tylko. Kusiłem go karmą i słowami ,puc, puc", ale nadaremnie. Poszukiwania renifera prowadzi nie tylko właściciel, ale również ratownicy i pracownicy parku. Niecodzienny gość w Tatrach zwabia ogromną liczbę turystów. - Specjalnie przyszłyśmy do Doliny Strążyskiej, aby zobaczyć renifera - mówi "GK" pani Ania z córką z Warszawy. - Niestety chodzimy od godziny i nic. Panie, które sprzedają bilety wstępu przy wejściu do doliny, też żartują, że nikt przypominający pomocnika św. Mikołaja wejściówki nie kupował. A jak na niecodziennego gościa zareagują tatrzańskie zwierzęta, np. kozice? Przyrodnicy z TPN planują, że jeśli w najbliższym czasie renifer nie wróci do domu, to zapolują na niego myśliwi ze specjalnym środkiem usypiającym. Może w ten sposób egzotyczny i płochliwy gość z północy trafi wreszcie do swojej stajni. A górale śmieją się z całej sytuacji i żartują, że może renifer skrzyżuje się z niedźwiedziem i Tatry wzbogacą się o jakiś nowy gatunek.