Potem swych sił próbował Karcz, po którego główce znów skutecznie interweniował bramkarz gospodarzy. Najlepszą okazję w 26. min miał Kmiecik, który po zagraniu z lewej strony Cebuli miał przed sobą tylko bramkarza, ale dał się uprzedzić Nikitoviciowi. Górnik bił głową w mur defensywy Stali, a na dodatek popełniał mnóstwo błędów. Po jednej z takich strat w środku boiska, obronę miejscowych rozklepali Cebula z Kmiecikiem. Ten ostatni odegrał do Karcza, który w polu karnym przełożył piłkę na lewą nogę i gdy wydawało się, że zostanie sam na sam z Wierzchowskim, został zahaczony o nogi przez Karwana. Piłkarz padł w polu karnym jak długi, ale sędzia zamiast na wapno, pokazał żółtą kartkę pomocnikowi "Stalówki". W końcówce pierwszej części gospodarze egzekwowali trzy z rzędu rzuty rożne, ale Wierzgacz, zachował czyste konto. W odpowiedzi, w ostatniej minucie szybką kontrę wyprowadził Uwakwe. Po zagraniu do Kmiecika wychodził na czystą pozycję i zapachniało golem, ale stalowowolski napastnik przy próbie odegrania przewrócił się i piłkę z uśmiechem na ustach przejęli powracający obrońcy. Już pierwszy kontratak po przerwie powinien zakończyć się golem, ale wychodząc sam na sam z bramkarzem Kmiecik trafił prosto w niego. Za chwilę po rzucie wolnym egzekwowanym przez Cebulę, Wierzchowskiego wyręczyła poprzeczka. Te akcje mogły się zemścić w w 59. min, gdy Nazaruk stanął oko w oko z Wierzgaczem, ale ten nie dał się zwieść, podobnie jak chwilę później po strzale Witkowskiego. Później stuprocentową okazję znowu zmarnował Kmiecik, który po zagraniu Cebuli miał przed sobą pustą bramkę, ale nie zdołał sięgnąć zdążającej wzdłuż linii piłki. Im bliżej było końca, tym mecz stawał się brutalny i coraz głośniejsze były gwizdy miejscowej publiki. Stal żegnały brawa licznie przybyłych ze Stalowej Woli kibiców ale piłkarze po ostatnim gwizdku czuli olbrzymi niedosyt. Piotr Pyrkosz