Dla Kowalczyk będzie to drugi start w tych mistrzostwach. W czwartek w sprincie techniką klasyczną zajęła szóste miejsce. W biegu łączonym (7,5 km techniką klasyczną plus 7,5 km techniką dowolną) ma spore szanse stanąć na podium. Polka z dwóch ostatnich MŚ wracała z medalem w tej konkurencji. W Libercu (2009) sięgnęła po złoto, a przed dwoma laty w Oslo była druga. Tytułu broni Norweżka Marit Bjoergen. Narciarka z Kasiny Wielkiej nie chciała zdradzić taktyki na sobotnie zmagania, ale trener norweskiej kadry Egil Kristiansen wie, czego się spodziewać. - Mocną stroną Kowalczyk jest technika klasyczna, więc pewnie ostro ruszy, próbując uzyskać przewagę. Moje zawodniczki mocniejsze są w "łyżwie". Zapowiada się ciekawa i zacięta walka - powiedział szkoleniowiec. W skokach tytułu będzie bronił Thomas Morgenstern. Austriak nie jest jednak w gronie faworytów. W obecnej edycji Pucharu Świata zajmuje dopiero 21. miejsce, a w piątkowych kwalifikacjach był 19. Równą formę prezentują za to Polacy. Do konkursu awansowali wszyscy, czyli Dawid Kubacki, który był piąty, szósty Maciej Kot oraz 10. Piotr Żyła. Kamil Stoch z racji wysokiej pozycji w PŚ występ miał zapewniony. - Forma moich zawodników cieszy, ale przyznaję, że jakoś specjalnie na mistrzostwa świata z nią nie celowaliśmy. Ona w zasadzie utrzymuje się od konkursu Czterech Skoczni. Trudno przewidzieć, czy któremuś z nich uda się stanąć na podium. Zawody na średniej skoczni mają swoją specyfikę i nawet cała finałowa trzydziestka może się zmieścić w odległości dwóch metrów - podkreślił trener Łukasz Kruczek.